Po swój pierwszy mistrzowski tytuł koszykarze Mavericks sięgnęli jak najbardziej zasłużenie. Od stanu 1-2 wygrali trzy kolejne spotkania, w tym decydujące na boisku rywala. W czterech pierwszych meczach mieli problemy ze sforsowaniem defensywy rywali, ale w dwóch ostatnich zdobywali już ponad 100 punktów. Zasługą trenera Ricka Carlisle'a i jego zawodników jest, że z każdym kolejnym meczem finału poprawiali swoją grę, że każdy zawodnik wnosił do niej coś pozytywnego. Odwrotnie Miami, które znakomicie zaczęło finałową serię, zaskoczyło przeciwników mocną, aktywną obroną, ale potem trenerowi Erikowi Spoelstrze zaczęło brakować pomysłów, a liderom zespołu determinacji i umiejętności przesądzania swoją grą o wyniku.
Zawiódł przede wszystkim LeBron James, który nawet w końcówce ostatniego meczu, który przecież zaliczał do kategorii „teraz albo nigdy" był mało aktywny, nie był w stanie pociągnąć za sobą zespołu. Do jego gry dostroił się gubiący piłki i mało skuteczny Dwyane Wade. Nie pomogła dobra gra trzeciego z wielkiej trójki Chrisa Bosha ani Mario Chalmersa, który pierwszy raz w tym finale rozpoczął mecz w wyjściowej piątce.
W szóstym meczu finału Heat spudłowali aż 13 z 33 rzutów wolnych. Odporność psychiczna nie była w decydującym spotkaniu mocną stroną zespołu gospodarzy, o czym świadczą także akcje w końcówce spotkania, gdy jego zawodnicy długo podawali sobie piłkę, a żaden nie decydował się na oddanie rzutu, nie brał na siebie odpowiedzialności.
Na ich tle koszykarze Dallas grali jak profesorowie. Wprawdzie Dirk Nowitzki rozpoczął mecz słabo - trafił tylko jeden z pierwszych 12 rzutów z gry, ale tego dnia liderem drużyny był Jason Terry, który już do przerwy zdobył 19 punktów. Równo przez całe spotkanie grał Jose Juan Barea, ważne punkty w czwartej kwarcie zdobywał Jason Kidd, a gdy w drugiej połowie znów zaczął trafiać Nowitzki (10 punktów w czwartej kwarcie), a dzięki zbiórkom w ataku drużyna mogła ponawiać rzuty, wygrana gości stała się oczywista.
Ten tytuł to spełnienie marzeń weteranów zespołu Dallas. 38-letni Kidd dwukrotnie grał w finale w barwach New Jersey Nets (2002, 2003) i dwa razy przegrywał. 33-letni Nowitzki i 34-letni Terry jako jedyni z obecnego zespołu Mavericks grali w finale przed pięciu laty, również z Miami Heat. Wówczas przegrali 2-4, mimo że po dwóch spotkaniach prowadzili 2-0. Teraz się zrewanżowali, stawiając kropkę nad i na boisku rywali.