Mimo porażki można mówić o dobrym początku. Przecież nikt nie spodziewał się zwycięstwa nad drużyną broniącą na Litwie złotego medalu, klasyfikowaną na pierwszym miejscu w Europie. Dwa lata temu w Łodzi w drugiej fazie Eurobasketu Hiszpania rozbiła Polskę – z Marcinem Gortatem, Maciejem Lampe, Michałem Ignerskim i Davidem Loganem – 90:68.
„Polska to drużyna wybrakowana", zapowiadał ten mecz hiszpański dziennik „As", odnosząc się do nieobecności naszych gwiazd w składzie ekipy. Ta wybrakowana drużyna do końca walczyła z utytułowanym rywalem (sześciu graczy z NBA) o zwycięstwo, jeszcze na 17 sekund przed ostatnią syreną przegrywała tylko dwoma punktami (78:80). Od 1976 roku Hiszpanie wygrali z Polską już 15 kolejnych spotkań, ale to ich zwycięstwo było najniższe.
W Poniewieży koszykarze grają na boisku, które otacza kryty tor kolarski, jedyny w krajach bałtyckich. Na czas mistrzostw rozpostarto na nim olbrzymią litewską flagą i zasłonięto dostawkami trybun. Na tej oryginalnej arenie Polacy, głośno dopingowani przez kilkudziesięciu kibiców w biało-czerwonych barwach (liczniejszych od fanów hiszpańskich), chwycili byka za rogi i omal nie skręcili mu karku.
Dobrym wstępem było pierwsze pięć minut meczu, gdy prowadziliśmy 2:0 po efektownym wsadzie Szymona Szewczyka oraz 5:4 po trzypunktowym rzucie Thomasa Kelatiego (18 pkt, 7 asyst), który – obok Łukasza Koszarka (19 pkt) – był liderem polskiego zespołu. Hiszpanie z czasem opanowali grę, przed przerwą mieli nawet 17 punktów przewagi (42:25), ale Polacy, po trzypunktowych akcjach Szymona Szewczyka i Koszarka szybko zmniejszyli straty.
Po przerwie nasz zespół grał swoją kontrolowaną, odważną koszykówkę, a przewaga Hiszpanów powoli topniała.