W Boston Garden spotkały się zespoły, które w poprzednich swoich meczach przerwały serię pięciu kolejnych porażek. Sukces Suns oznacza ich drugą wyjazdową wygraną z rzędu. Gospodarze wystąpili w tym meczu osłabieni brakiem Rajona Rondo (kontuzja dłoni), drugiego w NBA w klasyfikacji asyst (średnio 9,4 w meczu), za rozgrywającym Phoenix Steve'em Nashem (10,1). Brak reżysera gry był widoczny na parkiecie, chociaż bardzo starał się go zastąpić Avery Bradley.
Koszykarze z Arizony wygrali ten mecz obroną. Pozwolili rywalom zdobyć tylko 71 punktów, najmniej w tym sezonie. W żadnej z kwart gracze Celtics nie potrafili przekroczyć 20 punktów, trafiali z zaledwie 40-procentową skutecznością z gry (goście 45 procent), walkę o zbiórki przegrali 32-44. Silnym punktem drużyny trenera Alvina Gentry'ego, po nieco słabszym meczu z New York Knicks, znów był Marcin Gortat.
Polski środkowy był tego dnia najlepszym strzelcem i najlepiej zbierającym ze wszystkich uczestników spotkania, a przecież w zespole rywali, poza Rajonem Rondo, grali tacy gwiazdorzy jak Kevin Garnett, Paul Pierce czy Ray Allen. Polak przebywał na parkiecie 38 minut (wyrównany rekord sezonu), trafił 10 z 18 rzutów z gry, oraz cztery (wyr. rekord sezonu) z czterech wolnych, zebrał dwie piłki w ataku i 10 w obronie, miał dwa bloki, trzy straty, przechwyt, dwa faule, raz dał się zablokować.
W piątek Marcin Gortat utwierdził się w przekonaniu, że Boston Celtics to rywal, przeciwko któremu gra mu się znakomicie. W poprzednim sezonie w dwóch spotkaniach z tym zespołem Polak zdobywał średnio 16 pkt i miał 15 zbiórek. W pamiętnym meczu w Phoenix 28 stycznia 2011, w którym Suns także pozwolili rywalom zdobyć tylko 71 punktów, sami uzyskując 88, Polak trafił nawet jedyny raz w NBA za trzy punkty.
W piątek średnią punktową normę z ubiegłorocznych spotkań z Celtics wypełnił już do przerwy. Środkowy Suns miał znakomitą serię w pierwszej kwarcie. Rozpoczął ją wprawdzie od dwóch niecelnych rzutów, ale potem, od stanu 6:6, tylko on zdobywał punkty dla drużyny. Do zakończenia tego fragmentu gry zdobył ich 14 z rzędu (najdłuższa seria w karierze), dając Suns prowadzenie 20:10. Trafiał lewą i prawą ręką, spod kosza i z półdystansu, smeczem i o tablicę, po podaniach Steve'a Nasha i Ronniego Price'a, ale też mijając po obrocie doświadczonego środkowego Celtics Jermaine'a O'Neala, rozgrywającego właśnie 900. spotkanie w NBA.