Na sobotę w Seefeld zaplanowano bieg łączony kobiet na 15 km. Dwa lata temu wygrała go Marit Bjoergen. Norweżka wyprzedziła wówczas Kriste Parmakoski i Charlotte Kallę. Z tej trójki w Austrii zabrakło właśnie Bjoergen, która w ubiegłym roku zakończyła karierę. Na starcie znalazły się trzy reprezentantki Polski - Izabela Marcisz, Urszula Łętocha i Wernika Kaleta.
Od początku rywalizacji prowadzenie objęła faworytka całych zawodów, czyli Therese Johaug. Norweżka po powrocie z 14-miesięcznego zawieszenia za doping w tym sezonie spisuje się doskonale. Johaug wygrała już siedem biegów i, choć opuściła Tour de Ski, zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Na pierwszych kilometrach przewaga Johaug nad rywalkami wynosiła około 2-3 sekund. Za Norweżką plasowały się Astrid Jacobsen, Ingvild Oestberg i Natalia Nepraiejwa. Po pięciu kilometrach Norweżka zaczęła odskakiwać rywalkom - najpierw na 15 sekund, a potem na 20 sekund - relacjonuje Onet.
Najlepsza z reprezentantek Polski, Izabela Marcisz, ze stratą ponad minuty była trzydziesta druga. Justyna Kowalczyk przed biegiem pisała na Twitterze, że każdy wynik lepszy niż numer startowy będzie sukcesem. Marcisz zaczęła bieg jako czterdziesta druga.
Po 7,5 km następowała zmiana nart i techniki. Na stadionie przewaga Johaug nad Oestberg wynosiła już 26,2 sekundy. Po kolejnym kilometrze zwiększyła się ona do prawie 40 sekund i jasne stało się, kto zdobędzie złoty medal. Dużo ciekawsza walka toczyła się o pozostałe miejsca na podium. Różnice między Nepriajewą, Jacobsen i Oestberg wynosiły zaledwie 0,7 sekundy.