Francuz triumfował w tym samym miejscu, gdzie dokładnie dziesięć lat wcześniej odniósł pierwsze ze swoich 79 pucharowych zwycięstw. Wszystko wyglądało tak, jakby pożegnanie zaplanował mu ceniący symbole dramaturg.
Fourcade startował w koszulce lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, żółty trykot naciągnął na puchową kurtkę także podczas dekoracji. Zawody wygrał, ale trofeum nie zdobył, bo w biatlonie na koniec sezonu od dorobku zawodnika odejmuje się dwa najsłabsze wyniki. Dzięki temu Kryształowa Kula trafiła w ręce Norwega Johannesa Boe, który zgromadził o dwa punkty więcej. Dziś to on jest królem biatlonowych tras.