Wśród powodów wskazano wątpliwości co do „bezpieczeństwa i swobodnego poruszania się graczy, widzów i mediów".
Łukaszenko, wielki fan hokeja, nie będzie mógł gościć mistrzostw świata, gdyż w niedzielę główni sponsorzy imprezy – firmy Liqui Moly, Nivea i Škoda – wydali oświadczenie, w którym zapowiedzieli wycofanie się z finansowania, jeżeli MŚ nie zostaną przeniesione z Białorusi do innego kraju. Wszystko z powodu represji, które trwają od sierpnia ubiegłego roku, odkąd Łukaszenko po raz szósty „wygrał" wybory prezydenckie.
Tego, że sprawa jest przesądzona, można się było doczytać między wierszami w wywiadzie, którego rosyjskiej agencji TASS udzielił w niedzielę szef IIHF René Fasel. Szwajcar przyznał, że wycofanie się sponsorów wpłynie na decyzję federacji, ale nie tylko to jest ważne. – Znaleźliśmy się pod dużą presją polityczną. Wiedzieliśmy, że przed naszą wizytą w Mińsku (był tam 11 stycznia – przyp. red.) białoruska fundacja sportowa (chodzi o antyreżimową Fundację Solidarności Sportowej – przyp. red.) napisała listy do sponsorów IIHF, apelując, by nie popierali mistrzostw. Dlatego mamy poważne problemy – mówił Fasel. Przyznał nawet, że rozmowy w sprawie przeniesienia imprezy z Mińska prowadzone są już ze współorganizującą mistrzostwa Łotwą, ale też z Danią i Słowacją.
Fundacja Solidarności Sportowej opisywała w tych listach skalę represji, które uderzyły również w sport.
– Dzisiaj na Białorusi sportowcy, którzy głośno wyrażają swoje poglądy, tracą wszystko. Wielu zmuszono, by publicznie popierali reżim. Nie mieli wyjścia, są zastraszani – mówi Aleksander Opejkin, białoruski menedżer sportowy i dyrektor wykonawczy Fundacji Solidarności Sportowej.