Zawodnicy grali przy 980 widzach, więc była okazja, by zapomnieć na chwilę o pandemii koronawirusa i cieszyć się meczem. Finał był zajmujący, walka zacięta, był czas, że przyszły mistrz przegrywał 4:6, ale odrobił straty i prowadził 17:13, by jeszcze przez kilkadziesiąt minut czuć mocną presję ze strony rywala i przyjaciela.
Gra skończyła się w 33 partii, stary srebrny puchar ozdobiony stosownymi wstęgami poszedł znów w ręce 37-letniego snookerzysty z Leicester. Razem z trofeum mistrz świata otrzymał 500 tysięcy funtów szterlingów, co w jego sporcie jest premią najwyższą.
Mistrz wygrał czwarty raz, poprzednio tryumfował w 2014, 2016 i 2017 roku. W siedem lat zdobyć cztery tytuły - tego nie osiągnął wcześniej żaden inny snookerzysta.
Selby dołączył do największych sław, w Crucible, zwanym także snookerowym Teatrem Marzeń, więcej wygrywali tylko Stephen Hendry (7 tytułów), Ronnie O'Sullivan (6) i Steve Davis (6), tyle samo wygranych ma John Higgins, szósty na liście chwały pozostaje Mark Williams z trzema zwycięstwami.
Czwarty sukces Selby'ego będzie pamiętany nie tylko z okazji rywalizacji w czasach pandemii, ale także dlatego, że mistrz miał po 2017 roku poważny dołek formy, stracił numer 1 na świecie i długo nie potrafił wygrać żadnego turnieju rankingowego.