Justyna Kowalczyk znów zwycięska

Justyna Kowalczyk w biegu na 5 km stylem klasycznym nie miała sobie równych. Wygrała i odzyskała kamizelkę liderki Tour de Ski

Aktualizacja: 08.01.2010 00:44 Publikacja: 07.01.2010 16:25

Justyna Kowalczyk

Justyna Kowalczyk

Foto: AFP

To był krótki wyścig z czasem, bez dramatycznych wątków. Are Mets, jeden z dwóch estońskich serwismenów Kowalczyk pytany przed startem, czy były trudności w smarowaniu nart do tego biegu, tylko się uśmiechnął i powiedział: Nie było żadnych. Warunki są typowe, więc problemów na trasie też być nie powinno. Najpierw wybraliśmy z pięciu par trzy, na koniec zostały dwie, startowe - wyjaśniał.

Chwilę później przemknęła obok Justyna Kowalczyk. Ruszyła na trasę trzydzieści sekund za Finką Saarinen o której mówi, że to najbardziej zacięta baba w narciarskim peletonie. Za nią wystartowała rubaszna, bardzo wysoka i mocno zbudowana Słowenka Petra Majdić, a na końcu jednodniowa liderka TdS, Włoszka Arianna Follis.

Are Mets tylko się uśmiechnął patrząc jak Polka pokonuje pierwsze wzniesienie. Narty szły jak trzeba, Kowalczyk pędziła tak szybko jakby zjeżdżała z góry, a nie się na nią wspinała.

Tylko Saarinen w podobnym stylu pokonała to wzniesienie, ale i jej została walka o drugie miejsce. Polka była poza zasięgiem. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner, który dojechał na ten bieg z Bischofshofen, po Turnieju Czterech Skoczni, od początku nie miał wątpliwości kto wygra. Z charakterystycznym dla siebie optymizmem mówił: Justyna odleci im daleko, nie da nikomu szans.

Miał rację. Polka swoje najgroźniejsze rywalki rozbiła w puch. Gdy wchodziła na najwyższy stopień podium jej trener Aleksander Wierietielny stał jak zamurowany. Wzruszenie odebrało mu głos. - Później panowie, później - odpowiadał na prośby o krótki komentarz.

W tym biegu ani Saarinen, ani Majdić nie liczyły się w walce o zwycięstwo. Słowenka cieszyła się jednak z trzeciego miejsca, chwaliła Justynę Kowalczyk za to co zrobiła na trasie i była dumna ze swoich serwismenów, którzy świetnie posmarowali jej narty. Dla niej, jak powiedziała, był to trudny bieg, bo w Pucharze Świata takich już nie ma. Na konferencji żartowały z Justyną, wzajemnie się komplementując. Polka nie ukrywa, że się lubią, choć wcześniej bywało z tym różnie. Powiedziała jeszcze, że jest potwornie zmęczona i cieszy się, że w piątek jest wolny dzień. - TdS to mordęga - tłumaczyła dziennikarzom. - Petra biega z bandażem na nodze, ja ledwo żyję. Z dnia na dzień jest nas mniej, i będzie jeszcze mniej - mówiła.

Jutro przeprowadzka do Val di Fiemme, gdzie w sobotę i niedzielę rozegrane zostaną dwa ostatnie etapy Tour de Ski. Najpierw 10 km stylem klasycznym ze startu wspólnego, a na koniec mordercza wspinaczka na Alpe Cermis. Kowalczyk jest liderką TdS przed Petrą Majdić, prowadzi też w Pucharze Świata. Tak dobrze nie było jeszcze nigdy.

[i]Janusz Pindera z Toblach [/i]

To był krótki wyścig z czasem, bez dramatycznych wątków. Are Mets, jeden z dwóch estońskich serwismenów Kowalczyk pytany przed startem, czy były trudności w smarowaniu nart do tego biegu, tylko się uśmiechnął i powiedział: Nie było żadnych. Warunki są typowe, więc problemów na trasie też być nie powinno. Najpierw wybraliśmy z pięciu par trzy, na koniec zostały dwie, startowe - wyjaśniał.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
pływanie
Bartosz Kizierowski trenerem reprezentacji Polski
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Inne sporty
Mistrzostwa Europy. Damian Żurek i Kaja Ziomek-Nogal blisko podium
Szachy
Sukces polskiego arcymistrza. Jan-Krzysztof Duda z medalem mistrzostw świata
Inne sporty
Polak płynie do USA. Ksawery Masiuk będzie trenował ze szkoleniowcem legend
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego