Wieści napływające z Estonii są dobre. Wbrew sensacyjnym doniesieniom niektórych gazet, że Justyna Kowalczyk jest chora i prawdopodobnie nie będzie walczyć o punkty Pucharu Świata, jej start jest niezagrożony.
Polka trenuje, czuje się dobrze i z pewnością nie odda bez walki zwycięstwa na swojej ulubionej trasie, gdzie wygrywała już dwukrotnie (w 2007 i 2009). Mówił o tym w rozmowie z „Rz” trener Aleksander Wierietielny, potwierdzają to członkowie ekipy i lekarz Jarosław Krzywański, który ma cały czas telefoniczny kontakt z najlepszą polską biegaczką.
Kowalczyk podkreśla, że bieg na 10 km stylem klasycznym na tych właśnie trasach należy do jej ulubionych w całym cyklu Pucharu Świata. Pięciokilometrowa pętla jest trudna, z trzema ciężkimi podbiegami, a na takich Polka czuje się najpewniej.
Pogoda też nastraja optymistycznie. W sobotę, gdy będzie rozgrywany bieg na 10 km, i w niedzielę, gdy Polka będzie walczyć w sprincie (też techniką klasyczną), mróz sięgać będzie 15 stopni. Trasy są`przygotowane znakomicie, do tego Kowalczyk objechała je już kilka razy na treningach, więc o niespodziankach nie może być mowy.
Biegi w Otepaeae to kolejny etap rywalizacji ze Słowenką Petrą Majdić o Kryształową Kulę. Obie panie chętnie mówią o wzajemnej sympatii, ale na trasie nie ma przeproś. Jedna i druga żarty zna tylko za metą. Na razie pierwsza jest Polka (1089 pkt), Słowenka traci 67 pkt. Trzecie miejsce zajmuje Finka Aino Kaisa Saarinen (789). Norweżka Marit Bjoergen (447) jest dopiero ósma, ale ona nie startowała w Tour de Ski, podobnie jak Estonka Kristina Smigun (115 pkt i 38 m) czy najsłynniejsza z Finek Virpi Kuitunen (177 pkt i 24 m), która się z Touru wycofała.