Od dziś loty w Vikersund, na największej skoczni świata

Dziś kwalifikacje do konkursów na największej skoczni na świecie

Publikacja: 11.02.2011 00:55

Skocznia Vikersund

Skocznia Vikersund

Foto: AFP

Nie ma skoczka, który by powiedział, że ich nie lubi. Co nie znaczy, że się nie boi. Strach na mamutach zawsze leci z nimi. Wiedzą, że przy tej szybkości i na tak długim zeskoku trudno się obronić przy upadku. Tego, kto się wywróci, skocznia będzie długo maltretować.

Ale euforia jest silniejsza: poczucie panowania nad przestrzenią, nacisk powietrza prącego na narty, szum w uszach i widok, gdy wylatują za bulę: w dole, sto kilkadziesiąt metrów przed nimi, punkt, w którym mają wylądować.

[srodtytul]Lot w przyszłość[/srodtytul]

Nawet dziś, gdy na nowoczesnych mamutach już nie leci się nad zeskokiem na wysokości drugiego piętra, gdy ryzyko jest mniejsze, bo styl V pozwala bezpieczniej podejść do lądowania, a granica 200 m stała się dostępna nie tylko dla wybitnych, każdy, kto ją przekroczył, mówi, że to niezapomniane uczucie.

– Skoczek nie lata, skoczek spada – przypomina od czasu do czasu Adam Małysz, ale mamuty uwielbiamy właśnie za to, że podtrzymują nas w tym złudzeniu. FIS też to lubi, dlatego choć zabrania używania słów rekord świata, by nie napędzać wyścigu, to nie ma nic przeciw wielkiej planszy w Planicy, na której upamiętnia się najdalszy skok. I pozwala na powiększanie skoczni.

– Wiadomo, że jest rywalizacja, bo mamuty to ogromne inwestycje, a że się na nich nie trenuje, to spłacają się tylko konkursami. Każdy zabiega, żeby u niego były zawody, mistrzostwa. Najlepiej to zrobić, powiększając obiekt. Podkopując trochę zeskok, cofając próg, jeśli to naturalna skocznia – mówi prezes PZN Apoloniusz Tajner.

Dotąd najlepsza w tym była Planica, ale teraz wygrywają Norwegowie. W tym sezonie jest aż siedem indywidualnych konkursów lotów, na czterech mamutach. Ale od początku mówi się głównie o tym, co ma się zdarzyć w ten weekend na przebudowanej skoczni Vikersund. Organizatorzy nazwali jej premierę “Lotem w przyszłość”. Gdy ją otwierali w środę, o pierwszym locie na największej skoczni świata napisał nawet “New York Times”, choć w Stanach skoki wymierają, a mamut w Ironwood umarł już w 1994 r. [srodtytul]Szalona niedziela[/srodtytul]

Teraz lata się tylko w Europie i z pięciu czynnych mamutów ten w Vikersund budził dotychczas najbardziej letnie uczucia.

– Wszyscy lubią Oberstdorf, bo jest najbezpieczniejszy, Kulm też jest przyjazny. Skoczkowie nie przepadają za Harrachovem, a z Planicą sprawa jest skomplikowana. Ona kusi, ale budzi respekt. Tam latało się do tej pory najdalej, i było najwięcej wypadków w ostatnich kilkunastu latach – mówi Tajner.

To z zeskoku Velikanki zwożono nieprzytomnych Roberta Kranjca i Walerija Kobieliewa, tam upadł Tomasz Pochwała i od tej pory jest innym skoczkiem. Wciąż startuje, teraz w kombinacji norweskiej, ale nie wytrzymuje presji dalekich skoków. – Może dlatego, że w przeciwieństwie do Kranjca nie stracił przytomności i pamięta, co się z nim działo – mówi Tajner.

Norweski mamut ma być nie tylko najlepszy, ale i najbezpieczniejszy. W Vikersund zburzyli starą drewnianą wieżę, teraz rozbieg jest naturalny, a zeskok wkopany w zbocze na kilka metrów, co daje lepszą osłonę od wiatru. Podobno da się tam wylądować za 250 m. To robi wrażenie, bo nikt jeszcze nie ustał skoku za granicę 240 m. Rekord Bjoerna Einara Romoerena, 239 m, pozostaje niepobity od sześciu lat. Od szalonego niedzielnego przedpołudnia w 2005 roku, gdy w Planicy rekord przechodził kilka razy z rąk do rąk, ludziom obsługującym tablicę z rekordem zabrakło numerków, a Janne Ahonen skoczył 240 m, ale wylądował na kości ogonowej i, jak zdradził kilka lat później, zapierał się, by go nie wieźć do szpitala, żeby się nie wydało, że skakał na rauszu.

Adam Małysz mówi, że nawet norwescy skoczkowie w prywatnych rozmowach powątpiewają w te 250 m, ale sam już się nie może doczekać tych lotów.

Dziś o 18.15 kwalifikacje (Małysz i Kamil Stoch start w konkursach mają zapewniony, walczą Piotr Żyła, Maciej Kot oraz Marcin Bachleda), w sobotę o 16 i niedzielę o 13.45 konkursy, ostatnie przed mistrzostwami świata. Cokolwiek się zdarzy, Planica tego tak nie zostawi.

Nie ma skoczka, który by powiedział, że ich nie lubi. Co nie znaczy, że się nie boi. Strach na mamutach zawsze leci z nimi. Wiedzą, że przy tej szybkości i na tak długim zeskoku trudno się obronić przy upadku. Tego, kto się wywróci, skocznia będzie długo maltretować.

Ale euforia jest silniejsza: poczucie panowania nad przestrzenią, nacisk powietrza prącego na narty, szum w uszach i widok, gdy wylatują za bulę: w dole, sto kilkadziesiąt metrów przed nimi, punkt, w którym mają wylądować.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja
kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata
Kolarstwo
Strade Bianche. Tadej Pogacar upada, ale wygrywa
Kolarstwo
Trwa proces lekarza, który wspierał kolarzy. Nie zawsze były to legalne sposoby
Inne sporty
Czy peleton zwolni? Kolarze czują się coraz bardziej zagrożeni
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Kolarstwo
Michał Kwiatkowski wciąż jeszcze wygrywa
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń