Dziś na początek mistrzostw świata w Oslo biegi sprinterskie

Dziś od 13.30 sprinty stylem dowolnym. Bez medalu mogą tu zostać zarówno Justyna Kowalczyk, jak i Marit Bjoergen

Publikacja: 24.02.2011 01:53

Dziś na początek mistrzostw świata w Oslo biegi sprinterskie

Foto: ROL

 

Symbol norweskiej potęgi parkuje na koronie stadionu. Wielki czarny wóz ze zdjęciami tych, którzy mają zdobywać medale, i napisem: Made by Norway. Przyćmił nawet scanię pomalowaną w szwedzkie barwy. Innym ekipom do smarowania nart i przebrania się wystarczają kabiny po drugiej stronie uliczki przy stadionie. Ale Skandynawowie lubią efektownie i z rozmachem.

Ich walka z resztą świata zaczyna się dzisiaj eliminacjami sprintu o 13.30. Wyścigi ćwierćfinałowe ruszają o 15 (transmisja w TVP2 i Eurosporcie). Już wczoraj podczas biegów kwalifikacyjnych, tych dla najsłabszych narciarzy, na trybunach były tłumy. Dziś trudno będzie znaleźć wolne miejsce. Jednego popołudnia pobiegnie dwoje największych bohaterów norweskiej zimy.

Petter Northug, wyszczekany i pewny siebie, jest większą gwiazdą. Ale Marit Bjoergen jest bardziej lubiana. I to przede wszystkim ona ma zapewnić gospodarzom deszcz złota. Chcą, żeby była Michaelem Phelpsem tych mistrzostw, zrobiła to co Jelena Wialbe, która w 1997 zdobyła wszystkie złote medale MŚ.

Niedługo minie rok, od kiedy Bjoergen przegrała ostatni bieg dystansowy, ale mistrzostwa to jednak co innego. Nawet Wialbe musiała się jednym zwycięstwem podzielić ze Stefanią Belmondo, a złoto na 5 km dostała dopiero po dyskwalifikacji Ljubow Jegorowej za doping.

Marit nie zdecydowała jeszcze, czy wystartuje w pięciu konkurencjach, czy we wszystkich sześciu. Zastanawia się nad sprintem drużynowym. – Na jej miejscu próbowałabym wziąć wszystko. Zwłaszcza że w drużynowym sprincie ma świetną partnerkę Maiken Fallę – mówiła przed MŚ Justyna Kowalczyk.

Dla Polki sprint stylem dowolnym to tylko próba przed walką o medale na dystansach (pojutrze bieg łączony). Miejsce w finale to już będzie coś. Gdy w Pucharze Świata na starcie stawały najlepsze sprinterki, Justynie tylko raz udało się być w czołowej trójce, ale jej to miejsce zabrano – tej zimy w Davos za zablokowanie Kikkan Randall. Zajęła też dwa razy trzecie miejsce w Rybińsku, ale tam wielu najlepszych zabrakło.

Ostatnią próbę przed mistrzostwami w Drammen Polka kończyła ze złamanym kijkiem na 28. miejscu. Bjoergen też wracała stamtąd niezadowolona. Już trzeci raz z rzędu była w sprincie poza podium i może się tak zdarzyć, że jej pierwszy pościg za złotem skończy się bez jakiegokolwiek medalu.

Trasa w Oslo jest inna niż w Drammen, zrobiona jakby specjalnie dla Marit, ale też i dla Justyny: szeroka, z wymagającymi podbiegami. Obie nie lubią przepychanek na trasie, Bjoergen wszystkie ostatnie sprinty przegrywała w ten sam sposób – nie ruszała ze startu na tyle szybko, by prowadzić, rywalki ją blokowały i nie była w stanie ich wyprzedzić na finiszu. W Drammen zapomniała też wysunąć stopę na finiszu. W Oslo będzie miała więcej miejsca, w ubiegłym roku tutaj wygrała.

– Dla mnie sezon dopiero się zaczyna – mówi Bjoergen, która wszystko podporządkowała mistrzostwom. Kowalczyk ma już za sobą zwycięstwo w Tour de Ski i dwie Kryształowe Kule, ale też dopiero w Oslo ma być w najwyższej formie. W TdS i Pucharze Świata nie robiła niczego na siłę, jeśli miała słabszy dzień, nie próbowała za wszelką cenę, żeby nie zepsuć planu na Oslo.

Broni tutaj złotych medali z Liberca w biegu łączonym i na 30 km, brązu na 10 km, ale to Bjoergen jest pod presją. Jej zdjęcia są wszędzie, codziennie inna gazeta opisuje jej podróż od wielkości do upadku i z powrotem. Bjoergen zdobywała po pięć medali – trzy złote, srebrny i brązowy – w 2005 w Oberstdorfie i w igrzyskach w Vancouver. W międzyczasie były przepłakane igrzyska w Turynie i mistrzostwa w Libercu, po których chciała kończyć karierę. Wtedy załamywało ją byle niepowodzenie, teraz trudno na to liczyć. – Kiedyś jak coś jej nie poszło, był efekt domina. To już za nią. Wszystko przeżyła, jest odporna – przekonuje Kowalczyk. Ale na pewno sama chętnie to sprawdzi.

Symbol norweskiej potęgi parkuje na koronie stadionu. Wielki czarny wóz ze zdjęciami tych, którzy mają zdobywać medale, i napisem: Made by Norway. Przyćmił nawet scanię pomalowaną w szwedzkie barwy. Innym ekipom do smarowania nart i przebrania się wystarczają kabiny po drugiej stronie uliczki przy stadionie. Ale Skandynawowie lubią efektownie i z rozmachem.

Ich walka z resztą świata zaczyna się dzisiaj eliminacjami sprintu o 13.30. Wyścigi ćwierćfinałowe ruszają o 15 (transmisja w TVP2 i Eurosporcie). Już wczoraj podczas biegów kwalifikacyjnych, tych dla najsłabszych narciarzy, na trybunach były tłumy. Dziś trudno będzie znaleźć wolne miejsce. Jednego popołudnia pobiegnie dwoje największych bohaterów norweskiej zimy.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja
kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata
Kolarstwo
Strade Bianche. Tadej Pogacar upada, ale wygrywa
Kolarstwo
Trwa proces lekarza, który wspierał kolarzy. Nie zawsze były to legalne sposoby
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Inne sporty
Czy peleton zwolni? Kolarze czują się coraz bardziej zagrożeni
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń