Czym jest dla pana ta nagroda?
Adam Małysz:
Jedną z najważniejszych, potwierdzeniem, że takie wartości jak uczciwość i czysta gra są doceniane. To kwestia wychowania, zasad, które wpajają dziecku rodzice. Mnie zawsze uczono, że trzeba być dobrym dla innych, bo dobre uczynki w takiej czy innej formie kiedyś wrócą do ciebie. Takich sytuacji jak ta w Engelbergu jest wiele, tylko nie zawsze zyskują rozgłos, bo o nich nie mówimy. Myślę, że Thomas Morgenstern zrobiłby to samo, gdybym znalazł się w podobnej sytuacji.
Nie pojawiają się wątpliwości, że decyzję o zakończeniu kariery podjął pan zbyt wcześnie?
Na razie żyję w szalonym tempie. Przecież w niedzielę skakałem w Planicy, stałem tam na podium, a już w sobotę będę się żegnał z kibicami i kolegami w Zakopanem. Myślę, że dopiero jak się ten cyrk skończy, przyjdzie czas na refleksję. A decyzja była przemyślana, więc wątpliwości nie mam, muszę się tylko zastanowić, co robić dalej.