Polscy himalaiści uratowani

Polacy, którzy po zdobyciu Gaszerbrum I czekali na ekipę ratunkową odlecieli z bazy u podnóża góry

Publikacja: 15.03.2012 13:58

Janusz Gołąb

Janusz Gołąb

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Zborowski Bar Bartłomiej Zborowski

Warunki atmosferyczne panujące w okolicy bazy nie pozwalały na start śmigłowca. Dzisiejsza pogoda pozwoliła na wysłanie ekipy ratowniczej. Polacy po odbyciu 80km podróży powinni dotrzeć do Skardu.

W ciągu najbliższych trzech dni podróżnicy wraz z Agnieszką Bielecką i kierownikiem ekspedycji Arturem Hajzerem powinni opuścić obóz.

Jeszcze w tym miesiącu w Warszawie odbędzie się konferencja prasowa.

"Jesteśmy żywymi ludźmi"

- Chcielibyśmy zaapelować do dziennikarzy, że nie jesteśmy materiałem tylko żywymi ludźmi, którzy mają rodziny i przyjaciół. Materiał TVP był nieprawdziwy, nie służył niczemu jak tylko nakręcaniu sensacji - tak po emisji wczorajszego reportażu TVP zareagowali polscy himalaiści.

28-letni Adam Bielecki i 43-letni Janusz Gołąb zdobyli Gaszerbrum I (8068 m) w Karakorum. Dokonali tego jako pierwsi zimą. W drodze powrotnej zmuszeni zostali do zatrzymania się w bazie na wysokości 5000 metrów. Nie mogli kontynuować dalszej podróży z powodu odmrożeń.

- Rozsiewanie tego typu sensacyjnych, nieprawdziwych informacji jest niezwykle szkodliwe, zwłaszcza w przypadku tego sportu, który sam w sobie niesie duże ryzyko - dodają Polacy

- Bielecki i Gołąb mają otwarte rany, które można porównać do tych po oparzeniach. Przejście lodowca, schodzenie w dół to nie jest trekking, to kilkudniowa wyprawa. Jeśli domrożą odmrożone części ciała, mogą je stracić. Podczas marszu trudno jest o sensowne opatrunki, a takowe są konieczne - mówi doktor Robert Szymczak, który jest w stałym kontakcie z uwięzionymi himalaistami.

Polacy posiadali niezbędne lekarstwa i doskonale wiedzieli jak postępować w takiej sytuacji. Reportaż wyemitowany przez TVP informował, że zostali oni bez leków i jedzenia.

- Materiał ten był nieprawdziwy, zmanipulował nasze materiały filmowe i nie służył niczemu jak tylko nakręcaniu sensacji. Wykorzystano w nim nasze materiały filmowe sprzed miesiąca, dotyczące innej sytuacji i wyrwane z kontekstu. Nieprawdą jest jakoby: himalaiści skrajnie wyczerpani ostatkiem sił dotarli po ataku szczytowym do bazy. Wszyscy dotarli do bazy w dobrym stanie zarówno psychicznym jak i fizycznym. Wyprawa ma doskonałe zaplecze medyczne, świetnie i obficie zaopatrzoną aptekę, i wystarczające zasoby żywności. Chcielibyśmy zaapelować do dziennikarzy, że nie jesteśmy materiałem tylko żywymi ludźmi, którzy mają rodziny i przyjaciół. Rozsiewanie tego typu sensacyjnych, nieprawdziwych informacji jest niezwykle szkodliwe, zwłaszcza w przypadku tego sportu, który sam w sobie niesie duże ryzyko - napisał w oficjalnym oświadczeniu Grzegorz Chwoła odpowiedzialny za PR wyprawy.

Warunki atmosferyczne panujące w okolicy bazy nie pozwalały na start śmigłowca. Dzisiejsza pogoda pozwoliła na wysłanie ekipy ratowniczej. Polacy po odbyciu 80km podróży powinni dotrzeć do Skardu.

W ciągu najbliższych trzech dni podróżnicy wraz z Agnieszką Bielecką i kierownikiem ekspedycji Arturem Hajzerem powinni opuścić obóz.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Inne sporty
Gwiazdy szachów zagrają w Warszawie. Jan-Krzysztof Duda wierzy w sukces
kolarstwo
Paryż - Roubaix. Upadek Tadeja Pogacara. Mathieu Van Der Poel zwycięża
szachy
Jan-Krzysztof Duda znów zagra w Polsce. Celuje w zwycięstwo
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja