Kamil jak Adam

Kamil Stoch mistrzem świata na dużej skoczni w Predazzo. Dokładnie dziesięć lat po złotym medalu Adama Małysza na średniej

Aktualizacja: 01.03.2013 02:17 Publikacja: 01.03.2013 02:15

Kamil jak Adam

Foto: ROL

Korespondencja z Predazzo

Znów grali w Predazzo Mazurka Dąbrowskiego. Nawet dwa razy, bo za pierwszym podejściem zaczęli za szybko. Gdy Kamil Stoch wchodził na podium, do szatni wracał właśnie Gregor Schlierenzauer, smutny, bo znów pokonany w ważnej próbie. A spod skoczni wymaszerowywała norweska orkiestra, z bębniarzami na czele. Nie doczekała się kolejnego złota dla Andersa Bardala, a brązowy medal Andersa Jacobsena to jednak nie to samo.

Stoch nie zostawił rywalom żadnych złudzeń. Skoczył dwa razy daleko, ze znakomitymi notami, w pierwszej serii dostał nawet jedną dwudziestkę. Po pierwszym skoku od razu wyciągnął w górę zaciśniętą dłoń. Po drugim czekał ze świętowaniem na noty sędziów, choć na wieży trenerskiej Łukasz Kruczek już złapał Zbigniewa Klimowskiego wpół i skakali z radości.

Przyzwyczailiśmy się, że w tym sezonie o zwycięstwach decydują ułamki punktów. A Kamil drugiego Petera Prevca wyprzedził aż o sześć punktów. Gdy się wreszcie pokazały noty i punkty, wzięli go na ramiona Dawid Kubacki z Piotrem Żyłą. Taką miał rundę honorową. Już to kiedyś widzieliśmy z polskim mistrzem w roli głównej.

Stocha nie było przy tym, gdy Adam Małysz zostawał w Predazzo podwójnym mistrzem świata. Dla niego tamten 2003 rok był rokiem awansu do kadry. Ale był na mistrzostwach w Sapporo w 2007 roku, gdy Małysz przeżywał podobną huśtawkę nastrojów jak on w Predazzo. Uciekł mu medal w pierwszym konkursie, jak Stochowi na średniej skoczni, mimo że forma przyszła w samą porę. Potem były długie rozmowy z żoną, zniechęcenie. A po nim euforia, gdy przyszła pora na drugi konkurs i Adam zaczął odlatywać tak daleko, że można go było ogłosić zwycięzcą już po pierwszej serii.

Gdy wtedy wylądował ze złotem, to właśnie Stoch ruszył do niego pierwszy i wskoczył mu z radości na plecy z takim impetem, że o mało mistrza nie wywrócił. A potem na ramiona wzięli Małysza Simon Ammann z Thomasem Morgensternem, jak wczoraj Kubacki z Żyłą.

Małysz też czekał, żeby podbiec z gratulacjami. Wyściskał Kamila, jego żonę. Patrzył spod skoczni, jak po sześciu latach od Sapporo znów Polak zostaje mistrzem świata. Drugi Polak, bo trzeci, Wojciech Fortuna, dostał ten tytuł razem z mistrzostwem olimpijskim.

Stoch, szykowany od dawna na następcę Małysza, zaczął wygrywać w pożegnalnym sezonie Adama. Pierwszy raz w Zakopanem, potem jeszcze m.in. w Planicy, w ostatnim konkursie w karierze Małysza. Stali wtedy na podium razem, Kamil najwyżej, Adam na trzecim stopniu. Obaj w góralskich strojach. I Kamil bardziej od Adama wzruszony, jak zwykle. On, syn psychologa, nie potrafi ukrywać emocji, zwłaszcza po niepowodzeniach.

Z Małyszem było inaczej, on mówił nieraz, że łatwiej mu jest płakać z radości. Stoch jest cichy, Małysz to dusza towarzystwa. Ale zawsze dobrze się rozumieli. I tak jak w Sapporo w 2007 pierwszy raz zobaczyliśmy Adama jako mistrza dojrzałego, gwiazdę, która wreszcie polubiła bycie gwiazdą, tak i w Predazzo skakał odmieniony Stoch. Pierwszy raz składał przed konkursem tak odważne deklaracje: o tym, że zadowoli go tylko medal, najlepiej złoty.

Przez cały ten sezon czegoś mu brakowało do zwycięstw, tak jak Małyszowi w 2003. Ale od dnia konkursu na średniej skoczni, pomijając ten fatalny skok w drugiej serii, już szedł w górę. Wczoraj w drugiej serii zostało mu tylko nie zepsuć skoku. Wytrzymał presję. Jest wreszcie pierwszy medal w tych mistrzostwach, jest piękniej niż jeszcze kilka dni temu można było przypuszczać.

Dziś właściwa dekoracja medalistów z dużej skoczni, na Placu Mistrzów w Cavalese. Jutro konkurs drużynowy i bieg Justyny Kowalczyk na 30 km. Mistrzostwa, przynajmniej na chwilę, odbite z rąk Norwegów. Val di Fiemme warte jest czekania.

Stoch przed skokiem: Zadowoli mnie medal, najlepiej złoty

Mówi Łukasz Kruczek Trener reprezentacji Polski w skokach

Ważne, że Kamil miał dużą przewagę po pierwszej serii, to mu dało spokój. Obniżyłem belkę w finałowej serii, pierwszy raz tego manewru spróbowaliśmy, bo rywale tak robili, więc musieliśmy się dostosować. Kiedy zobaczyłem, że Kamil skoczył za niebieską linię, wiedziałem, że jest medal, zacząłem świętować. To najpiękniejsza chwila w mojej karierze, zwłaszcza po tym, co już tej zimy przeszliśmy. Ten sukces, obecna siła drużyny - to wszystko urodziło się podczas trudnych chwil na początku sezonu. Również wtedy, gdy zamknęliśmy się w pokoju po niepowodzeniu w Kuusamo i porozmawialiśmy szczerze, co chcemy razem zrobić.

Niesamowite, jak daleko zaszliśmy od tamtego czasu. I po tych trudach medal smakuje dużo lepiej. Ale apetyt rośnie. Jeszcze mamy wiele planów. Przed nami drużynówka w sobotę, dlatego świętowanie na razie musi poczekać, na razie najważniejsza jest praca. Symbolicznie zamknęliśmy pewien czas: po 10 latach od podwójnego mistrzostwa Adama, na tej samej skoczni. Wiadomo, że nie jest to łatwe, nieść ze sobą bagaż zdobyczy Adama, mierzyć się z jego cieniem. A jednak Kamil dał radę. W sumie nie miałbym przeciwko temu, żeby Predazzo częściej organizowało mistrzostwo świata.

Notował piw

Konkurs indywidualny na dużej skoczni:



1. K. Stoch (Polska) 295,8 pkt (131,5/130 m);


2. P. Prevc (Słowenia) 289,7 (130,5/130,5);


3. A. Jacobsen (Norwegia) 289,1 (129/131);


4. W. Loitzl (Austria) 284,9 (128,5/132,5);


5. J. Matura (Czechy) 281,4 (127,5/132);


6. R. Freitag (Niemcy) 280,4 (129/128,5);


7. S. Ammann (Szwajcaria) 279,8 (127,5/132,5);


8. G. Schlierenzauer (Austria) 279,2 (125/128,5);


...


19. P. Żyła 268,1 (124/126,5);


20. D. Kubacki 265,3 (126,5/126);


27. M. Kot 258,7 (125/122,5).

Korespondencja z Predazzo

Znów grali w Predazzo Mazurka Dąbrowskiego. Nawet dwa razy, bo za pierwszym podejściem zaczęli za szybko. Gdy Kamil Stoch wchodził na podium, do szatni wracał właśnie Gregor Schlierenzauer, smutny, bo znów pokonany w ważnej próbie. A spod skoczni wymaszerowywała norweska orkiestra, z bębniarzami na czele. Nie doczekała się kolejnego złota dla Andersa Bardala, a brązowy medal Andersa Jacobsena to jednak nie to samo.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja
kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata
Kolarstwo
Strade Bianche. Tadej Pogacar upada, ale wygrywa
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Kolarstwo
Trwa proces lekarza, który wspierał kolarzy. Nie zawsze były to legalne sposoby
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście