Pamiętamy o barszczyku

MKOl obiecuje, że na tych igrzyskach nie przejdzie żaden przypadek dopingu. Jak zawsze.

Publikacja: 04.02.2014 01:00

– Działania antydopingowe w Soczi będą rygorystyczne jak nigdy wcześniej – zapewnił prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach. Podobne obietnice przed każdymi igrzyskami składał jego poprzednik Jacques Rogge.

Dlatego część lekarzy, trenerów, zawodników i laborantów zajmujących się badaniami antydopingowymi z przymrużeniem oka traktowała deklarację prezydenta. Wygląda jednak na to, że szef MKOl nie żartuje.

Morawiecki i Marek

Jak świat światem i sport sportem zawodnicy próbowali poprawić swoje możliwości przez stosowanie różnych substancji. Kiedyś prym wiodły mieszanki ziół, alkohol i strychnina. Dziś sportowcy nie stosują już tak prymitywnego wspomagania.

Erytropoetyna, efedryna, hormony, sterydy. To dopingowe przeboje ostatnich lat. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) znalazła już metody ich wykrywania. Jednak sportowcy, a raczej ich lekarze, co jakiś czas znajdują nowe substancje lub sposoby ukrywania ich zażycia. WADA zawsze jest krok za stosującymi doping, ponieważ może udowodnić stosowanie tych środków, o istnieniu których wie.

Tymczasem Thomas Bach wszem i wobec ogłasza, że złote czasy oszustów się skończyły. Igrzyska w Soczi mają być żniwami laboratoriów antydopingowych. Kontroli ma być więcej oraz mają odpowiadać na więcej pytań. Do tej pory po zimowych igrzyskach zostawały głównie pytania.

Od 1968 r., czyli od czasu letnich igrzysk w Meksyku i zimowych w Grenoble, stosowanie zakazanych substancji udowodniono 150 sportowcom. Wśród nich 14 to przedstawiciele dyscyplin zimowych. W tym gronie znalazło się dwoje Polaków.

W czasie igrzysk w Calgary w 1988 r. po meczu z Francją przebadano hokeistę Jarosława Morawieckiego. Kontrola wykazała podwyższony poziom testosteronu we krwi. Oficjalna wersja głosiła, że hormon został podany zawodnikowi w barszczu z krokietami na przyjęciu u kanadyjskiej Polonii. Morawieckiego zawieszono na 18 miesięcy.

Kolejny przypadek miał miejsce cztery lata temu. W organizmie narciarki biegowej Kornelii Marek (dziś Kubińskiej) wykryto ślady erytropoetyny. Badanie próbki B potwierdziło podejrzenia. Marek została zdyskwalifikowana na dwa lata. Odcierpiała karę, nie powiedziała mediom ani słowa o tym, dlaczego wpadła i wystartuje w Soczi.

WADA się zbroi

Rekordowe pod względem wykrywalności dopingu były igrzyska w Salt Lake City. Przyłapano wtedy siedmioro zawodników, w tym troje mistrzów olimpijskich – Olgę Daniłową i Larysę Łazutinę z Rosji oraz Johanna Muhlegga z Hiszpanii (wszyscy biegi narciarskie).

Możliwe, że w Soczi ten wskaźnik będzie jeszcze wyższy, bo MKOl zaplanował 2500 kontroli (o 351 więcej niż w Vancouver). Perfekcyjnie przygotowane do tego zadania są podobno rosyjskie ośrodki badań (10 w obiektach sportowych i 3 w wiosce olimpijskiej), chociaż były pewne problemy.

W listopadzie WADA zagroziła, że odbierze licencję laboratorium w Moskwie, jeśli do grudnia nie poprawi ono jakości pracy. Wszystkie niedociągnięcia zlikwidowano i teraz Rosjanie czekają na specjalistów z zagranicy.

Rosyjskich naukowców wspomagać będzie 16 ekspertów z innych akredytowanych laboratoriów oraz 100 inspektorów wybranych ze studentów Akademii Medycznej w Moskwie i Państwowej Akademii Medycznej w Krasnodarze.

Paszport ?na oszustów

Naukowcy mają skupić się przede wszystkim na badaniu paszportów biologicznych olimpijczyków. To systematyczna kontrola mająca na celu wykazanie zmian we wskaźnikach krwi zawodnika. Zmiany te mogą wykazać, czy dana osoba stosowała doping, jednak nie wykażą, jakie substancje wprowadzone zostały do organizmu. Będzie to można sprawdzić, idąc po nitce do kłębka. Każdy środek powoduje zmiany, które pokaże paszport.

– Będą obowiązywały bardzo restrykcyjne procedury wwożenia lekarstw do Soczi. Lekarze kadry nie mogą podawać zawodnikom leków przywiezionych przez siebie – mówił w rozmowie z „Rz" Michał Rynkowski, dyrektor Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.

Jeśli któryś zawodnik zachoruje, lekarz będzie mógł zgłosić się po lekarstwa do organizatora. „ Stosujemy politykę „zero tolerancji". Przeprowadzimy jeszcze więcej i jeszcze bardziej szczegółowych testów – mówił Thomas Bach. Prezydent MKOl chce, by wróciły czasy, w których sport był czystszy od kaukaskiego śniegu.

Dyrektor Rosyjskiej Agencji Antydopingowej Ramił Chabrijew przyrzeka pomoc w osiągnięciu tego celu. Chociaż sam mówi, że dopóki będzie istniał sport zawodowy niosący ze sobą duże pieniądze, istnieć będzie również nieuczciwość.

To już nie brzmi tak dumnie jak słowa Bacha. To jest raczej deklaracja bezradności.

– Działania antydopingowe w Soczi będą rygorystyczne jak nigdy wcześniej – zapewnił prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach. Podobne obietnice przed każdymi igrzyskami składał jego poprzednik Jacques Rogge.

Dlatego część lekarzy, trenerów, zawodników i laborantów zajmujących się badaniami antydopingowymi z przymrużeniem oka traktowała deklarację prezydenta. Wygląda jednak na to, że szef MKOl nie żartuje.

Pozostało 91% artykułu
Inne sporty
Święto polskiej gimnastyki. Rekordowy trening w Gdańsku
Inne sporty
Rosjanin w natarciu. Aliszer Usmanow wraca do władzy
Inne sporty
Max Verstappen rozbił bank
KAJAKARSTWO
Marta Walczykiewicz nie kończy kariery, ale chce także rządzić
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Inne sporty
Otylia Jędrzejczak ponownie prezesem Polskiego Związku Pływackiego
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska