Reprezentacja Polski startowała we wszystkich igrzyskach zimowych. Medale zdobywała w sześciu. Justyna Kowalczyk, Kamil Stoch, łyżwiarki i łyżwiarze szybcy powinni w Soczi poprawić bilans, choć łatwo nie będzie.
Ekipa jedzie spora, największa w kronikach polskiego olimpizmu zimowego, 60 osób wypełniło normy i dostało bilety do Soczi. Gdyby decydowała liczebność, Polska zajęłaby 17. miejsce, co oceniać niełatwo, bo z Rosją (230 uczestników), USA (225) czy Kanadą (221) równać się nie można, lecz pozycja zaraz za Chinami (66), Czechami (85) lub Wielką Brytanią (62), obok Łotwy (58), Australii (61) i Słowacji (62), wydaje się naturalna – żyjemy w kraju średnich gór, umiarkowanych zim i względnie skromnych środków przeznaczanych na sport.
Kobieta w trakcie przejść
Optymiści powiedzą, że we wszystkich igrzyskach zimowych XXI wieku Polska pojawiła się w klasyfikacji medalowej. To prawda, a także to, że krzywa nam rośnie: w Salt Lake City – 2 krążki, w Turynie też 2, w Vancouver już 6. Nie zmienia to faktu, że bez talentów Kowalczyk i Małysza całe polskie zyski z olimpiad zimowych spadłyby o ponad połowę, ta para zdobyła 8 medali z 14.
Adama Małysza na skoczniach już nie ma, w Soczi też go nie będzie, bo rola attaché olimpijskiego była nie do pogodzenia z zobowiązaniami reklamowymi wobec grupy sponsorów. Justyna Kowalczyk, choć obolała, jeszcze jest, i na nią znów patrzymy z wielką olimpijską nadzieją, nawet jeśli od tygodni słyszymy, że przeszkód do podium jest więcej niż norweskich fiordów.
Chociaż piszczele mistrzyni nie pozwalają jej rozwinąć wielkiej prędkości w stylu łyżwowym, a zraniona ostatnio lewa stopa ograniczyła możliwości treningu w stylu klasycznym, choć niedawny start pucharowy w Toblach przyniósł porażkę z trzema Norweżkami i Szwedką Charlotte Kallą na 10 km klasykiem, choć plany treningowe zmieniały się nagle i wypadł z nich Tour de Ski, choć piątego Pucharu Świata nie będzie, choć rok temu w Soczi podczas próby przedolimpijskiej dostała od tras w Krasnej Polanie mocno w kość, choć wystartuje z niekorzystnej pozycji, przed Norweżkami – to trzeba wierzyć w moc Justyny Kowalczyk.