Reklama
Rozwiń

Mgła i polskie łzy

Bieg pościgowy wygrała Daria Domraczewa z Białorusi. Polki daleko.

Publikacja: 11.02.2014 23:00

Korespondencja ?z Krasnej Polany

Weronika Nowakowska-Ziemniak wystartowała jako siódma ze „Zbyszkiem" na plecach („Zbyszek" to karabin), na mecie była 20. Monika Hojnisz ruszyła 21., była przez chwilę siódma, lecz po dwóch pudłach w finale zakończyła bieg pościgowy tylko kilkanaście metrów przed starszą koleżanką. Niedużo było polskich emocji, choć po cichu wierzyliśmy w inne obrazki za metą.

Bieg miał swoją dramaturgię, choć nie było porywającej walki do ostatnich metrów. Zabrać drugi medal liderce po sprincie Anastazji Kuzminie wydawało się trudne, choć 20 sekund przewagi, jakie Słowaczka miała nad kolejną rywalką, można przeliczyć na ledwie jedno pudło na strzelnicy plus parę silniejszych odbić kijkami.

Liderka prowadziła tylko do drugiego strzelania, po którym prześcignęła ją Domraczewa, i ci, którzy znają biatlon, przepowiadali, że pani Daria raczej pozbawi wyścig emocji. Jest dwukrotną mistrzynią świata, w PŚ dziesiątki razy stawała na podium.

Na swój sposób pozbawiła. Świetnie biega, nawet na tej białej kaszy, w jaką zamienił się śnieg na stadionie biatlonowym ośrodka Laura – od rana zaczął się rozpuszczać w cieple czarnomorskiej zimy. Ale nie stał się pułapką dla Białorusinki, taką jak dla biegaczek i biegaczy we wcześniejszych sprintach.

Gdy Domraczewa dobiegała czwarty raz do strzelnicy i wciąż przy jej wyniku stało zero, wiadomo było, że biegiem zarobiła na prawo popełnienia jednego błędu. Spudłowała ten jeden raz, nie zniknął ostatni czarny krążek. Mogła śmiało pędzić do mety z poczuciem, że to runda honorowa mistrzyni olimpijskiej.

Za jej plecami było ciekawiej. O srebrny medal wciąż walczyła Kuzmina. Właściwie to nazywa się po słowacku Anastasia Kuzminová, bo zmiana obywatelstwa z rosyjskiego pociąga za sobą zmianę pisowni nazwiska.

W Vancouver miała złoto w sprincie i srebro w biegu pościgowym, wtedy startowała do drugiej konkurencji z przewagą 1,5 sekundy nad następną rywalką i Magdalena Neuner skrzętnie wykorzystała fakt, że rywalka była blisko.

Zanosiło się na olimpijską powtórkę dla przyszywanej Słowaczki z Syberii, bo najbliższe rywalki ze startu: Olga Wiłuchina i Wita Semerenko, nie potrafiły zmniejszyć dystansu, lecz gdy Kuzmina spudłowała drugi raz, podczas ostatniego strzelania, cena tego pudła okazała się wysoka.

Nagle przed mistrzynią sprintu znalazły się siostra Wity, Walia Semerenko, Gabriela Soukalova i Teja Gregorin. Pościg wieczoru należał jednak do Tory Berger. Norweżka zaczynała jako dziesiąta, a potem mijała rywalki jedna za drugą, komentatorzy już zaczęli się zastanawiać, czy możliwe jest, by zdobyła złoto, lecz pudło, znów na końcu, zniweczyło te szanse. Zdobyła srebrny medal.

Niektórzy żałowali, że Kuźmina była dopiero szósta, bo jej historia dobrze się opowiada. Niewiele przecież brakowało, by śpiewała w Soczi hymn rosyjski. Wystarczyłoby, gdyby federacja pozwoliła przed laty na obecność jej malutkiego syna Jelisieja na obozach treningowych. Nie pozwoliła, więc pani Anastazja najpierw chciała skończyć karierę, ale po namyśle zapukała do drzwi federacji słowackiej.

Rosjanie wypuścili z rąk sześciokrotną medalistkę mistrzostw świata juniorów (wtedy pannę Szipulinę), nowa obywatelka Słowacji znalazła dom w Bańskiej Bystrzycy. Od zimy 2007/2008 wygrała, już jako Kuzminová, cztery wyścigi Pucharu Świata i zdobyła dwa medale mistrzostw świata. W Vancouver wiadomo: złoto i srebro.

W Soczi nie była przekonana, że chce dalszego odwetu za dawne krzywdy. Podczas igrzysk mogła się wreszcie spotkać z całą rodziną. Rodzice też byli sportowcami, młodszy o trzy lata brat Anton Szipulin to lider biatlonowej drużyny Rosjan, ale do siostry z innego kraju mu daleko.

Rosjanie jednak nie mają wyczucia do młodych biatlonistek. Daria Domraczewa, choć urodzona w Mińsku, pierwszy młodzieżowy medal też zdobyła dla Rosji, bo biatlonu przez kilka lat uczyła się w Chanty-Mansyjsku i Niaganiu. Wróciła jednak sercem i ciałem do ojczyzny i zapewnia, że drugi raz jej nie zmieni, choć kto wie. Ostatnio plotkuje się o jej romansie z samym Ole-Einarem Bjoerndalenem.

W narastającej mgle świat biatlonu kobiecego wyglądał wreszcie bajkowo (mocne reflektory zrobiły swoje), ale polska czwórka przemknęła przed dziennikarzami raczej w marnych nastrojach. Magdalena Gwizdoń (38.) rzuciła tylko: – Z tymi panami nie rozmawiam. Nikt nie wiedział, o których panów chodzi.

Krystyna Pałka (34.) próbowała tłumaczyć, że słabo jej idzie aklimatyzacja, ale dała spokój, bo do oczu zaczęły napływać łzy. Weronika Nowakowska-Ziemniak trzymała fason, lecz jej klasyczne słowa („Taki jest biatlon...") nie wytłumaczyły wiele. Monika Hojnisz zaś zauważyła, że dwa pudła mniej i wiadomo, co by było. Ale były pudła, bo taki jest biatlon.

Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Inne sporty
Tomasz Chamera: Za wizerunek PKOl odpowiada jego prezes
pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Rekordowa impreza reprezentacji Polski
Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Kolejne medale i polskie rekordy w Budapeszcie
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Inne sporty
Kolarstwo. Zakażą stosowania tlenku węgla?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku