Paraolimpijczycy są zawodowcami

Niepełnosprawni sportowcy nie chcą zrezygnować ze startu na igrzyskach w Soczi. Polska ekipa liczy osiem osób.

Publikacja: 05.03.2014 21:20

Paraolimpijczycy są zawodowcami

Foto: AFP

7 marca w Soczi rozpoczną się XI Zimowe Igrzyska Paraolimpijskie. Wszystko wskazuje na to, że mimo rosyjskiej inwazji na Krym impreza odbędzie się zgodnie z planem.

Uczestnicy będą rywalizować w sześciu dyscyplinach – narciarstwie alpejskim, biegowym, biatlonie, hokeju i curlingu. Nowa konkurencja – snowboard cross – zaliczana jest tu do narciarstwa alpejskiego.

W ośmioosobowej reprezentacji Polski znalazło się pięciu alpejczyków, snowboarder i dwóch biegaczy-biatlonistów. O miejsce na podium może być trudno, między innymi dlatego, że ze startu zrezygnowała Katarzyna Rogowiec – biegaczka, która jako jedyna przywiozła do Polski medale z dwóch poprzednich igrzysk.

– Po zawodach o Puchar Świata w Finlandii, w styczniu tego roku, podjęłam decyzję o przerwaniu kariery sportowej – wyjaśnia „Rz" zawodniczka. – Założyłam sobie, że jeśli po porodzie, z kilkumiesięcznym dzieckiem, dam radę wrócić do czołówki, wystartuję w Soczi. Niestety, nie miałabym szans na medal, więc decyzja podjęła się sama. Pół roku to zdecydowanie za krótko, aby po porodzie przywrócić organizm do pełnej formy. Przy tym wszystkim młoda matka potrzebuje niestandardowego traktowania w procesie treningowym. Niepełnosprawność to dodatkowe obciążenie i w treningu, i w macierzyństwie. Potrzebowałabym np. wsparcia opiekunki dla mnie i mojego dziecka, ale niestety w moim przypadku (brak obu rąk) nie przysługuje mi prawo do takiej asystentki finansowanej z programu Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Ukraiński system

W tej sytuacji szanse na najlepszy wynik w Soczi ma niedowidzący alpejczyk Maciej Krężel, który startuje wraz z przewodniczką Anną Ogarzyńską. Dwie osoby stanowią tu jedność – przewodnik jedzie pierwszy, dając sygnały zawodnikowi, który czasem widzi zarys jego sylwetki. To wielka sztuka, bo prędkości osiągane przez narciarza są znaczne. Przed czterema laty w Vancouver Krężel znalazł się w czołowej dziesiątce slalomu i slalomu giganta. Trzeba trzymać kciuki za jego olimpijskie przejazdy w Rosji, bo jeśli medalu nie będzie, to, po raz pierwszy od 30 lat, Polacy wrócą z zimowych igrzysk bez sukcesów. Świat nam ucieka.

– Wyczynowy sport paraolimpijski nie jest już tym samym co „sport niepełnosprawnych" – mówi „Rz" Paulina Malinowska-Kowalczyk, attache prasowy polskiej misji paraolimpijskiej. – 20 lat temu było to tożsame. Teraz ktoś, kto uprawia sport od czasu do czasu, nie ma szans awansu na igrzyska. To przepaść.

A Katarzyna Rogowiec dodaje, że paraolimpijski wyczyn stał się przy tym bardzo kosztowny, zarówno jeśli chodzi o przygotowania, jak i uczestnictwo w zawodach międzynarodowych, nieodzowne w uzyskiwaniu kwalifikacji, także paraolimpijskich.

Pierwsze zimowe igrzyska odbyły się w 1976 roku w szwedzkim Örnsköldsvik (paraolimpijczycy i olimpijczycy nie zawsze rywalizowali na tych samych obiektach) z udziałem 16 państw, wśród których była Polska i, co ciekawe, także Uganda. Przeprowadzono zawody w narciarstwie alpejskim i klasycznym, a sportem pokazowym były... wyścigi sań.

Polskie medale przyszły osiem lat później w Innsbrucku – było ich 13, co dało nam 9. miejsce w klasyfikacji medalowej. I była to, jak dotąd, najlepsza pozycja, zazwyczaj Polska zajmuje miejsce w drugiej dziesiątce rankingu. Zwykle jednak jesteśmy wyżej niż na miejscu 20., zajętym w Vancouver dzięki brązowemu medalowi Katarzyny Rogowiec w biegu na 15 km. Cztery lata wcześniej w Turynie jej dwa złote medale – na 5 i 15 km – dały Polsce 10. miejsce. Słabiej wypadły m.in. Norwegia, Szwajcaria i Szwecja.

Polscy paraolimpijczycy uzbierali zimą 44 medale. Rekordzistami są Marcin Kos i Jan Kołodziej, którzy w latach 1988–1994 zdobyli po siedem medali w biegach narciarskich.

W Soczi do zdobycia będą 72 zestawy medali. W większości konkurencji rozdane zostaną trzy komplety, bowiem w narciarstwie zjazdowym, biegowym i biatlonie zawodnicy zmagają się w trzech grupach. Osobno rywalizują osoby niewidome i niedowidzące, zawodnicy z uszkodzeniami narządu ruchu startujący w pozycji stojącej oraz zawodnicy z uszkodzeniami narządu ruchu startujący w pozycji siedzącej.

Na starcie stanie 575 zawodników z 45 krajów. Wygląda na to, że klasyfikację medalową zdominują gospodarze, wśród faworytów są też Niemcy oraz Ukraina, gdzie sportowcy niepełnosprawni mogli dotąd pracować w szczególnie dobrych warunkach.

– Ukraińcy stworzyli system wsparcia dyscyplin, które można uprawiać na terenie kraju – wyjaśnia Paulina Malinowska-Kowalczyk. – To działa od wielu lat, a wysokość nagród finansowych dla paraolimpijczyków bywa porównywalna z nagrodami dla pełnosprawnych – to kwoty bardzo wysokie, niebotyczne dla przeciętnego obywatela. Sportowcy paraolimpijscy trenują tam do 300 dni w roku, tak samo jak olimpijczycy. W porównaniu z tym u nas jest partyzantka, dobrze, że udało się wprowadzić chociaż emerytury paraolimpijskie.

– O sukcesach Rosjan, Niemców czy Amerykanów decydują nakłady finansowe – wtóruje Katarzyna Rogowiec. – Wystarczy popatrzeć na wielkość tych reprezentacji. Paraolimpijczykom towarzyszy liczna obsługa techniczna – trenerzy, fizjoterapeuci, serwisanci...

Pełne trybuny

Władze Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego chciałyby wzorować się właśnie na krajach takich jak Niemcy, USA, Australia czy Wielka Brytania. Tam duże wsparcie rządowe połączone jest z pieniędzmi sponsorów. Dodatkowo widać wyraźne zainteresowanie mediów sportem osób niepełnosprawnych. Znaczy to chyba tyle, że przed Polskim Komitetem Paraolimpijskim wiele pracy organizacyjnej i promocyjnej.

Igrzyska paraolimpijskie to najlepsza okazja, by zauważyć dokonania sportowców niepełnosprawnych. – Trybuny wypełniają się czasem do ostatniego miejsca – podkreśla w rozmowie z „Rz" Monika Maniak-Iwaniszewska, szefowa polskiej misji paraolimpijskiej.

Podczas letnich igrzysk paraolimpijskich w Londynie publiczność była równie liczna jak na olimpiadzie w tym mieście. Igrzyska zimowe są bardziej kameralne. Trybuny w konkurencjach narciarskich, w których startują Polacy, są pełne, choć nie są to wielkie trybuny. Więcej widzów przychodzi na dyscypliny halowe – hokej i curling. Przed czterema laty w Vancouver nie sposób było dostać się na finałowe mecze hokeja. Wszystkie bilety zostały sprzedane z dużym wyprzedzeniem.

Obecność kibiców w Soczi też może cieszyć, bo paraolimpijczycy zasługują na głośny doping. Jednocześnie pełne trybuny staną się powodem do dumy, na czym rosyjskim władzom zależy szczególnie.

Sami sportowcy, którzy trenowali przez ostatnie cztery lata, znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Nie należy odmawiać im najważniejszego startu w karierze, zmuszać do bojkotu ani potępiać za chęć rywalizacji.

Inne sporty
Natalia Sidorowicz odniosła życiowy sukces. Czy pójdzie za ciosem?
Inne sporty
Sergij Bezuglij i Mariusz Szałkowski poprowadzą reprezentację
szermierka
Sankcje działają. Aliszer Usmanow nagle rezygnuje
kajakarstwo
Polskie kajakarki mają nowego trenera. Zbigniew Kowalczuk zastąpi Tomasza Kryka
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Inne sporty
Święto polskiej gimnastyki. Rekordowy trening w Gdańsku
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką