W Soczi Holendrzy wywalczyli 23 z 36 możliwych do zdobycia medali, triumfowali w ośmiu z 12 konkurencji. Okazało się jednak, że decyzji sponsorzy nie zmienili.
– W naszym teamie o wycofaniu się po igrzyskach sponsora, którym była firma ubezpieczeniowa TVM, wiedzieliśmy od początku sezonu. Oni wspierali klub przez 14 lat, osiągnęli zakładany efekt marketingowy i teraz przyszedł czas na nowe wyzwania – mówi Konrad Niedźwiedzki, brązowy medalista z Soczi, który w holenderskim klubie trenował cztery lata.
TVM był najlepszym teamem świata. W ostatnich latach z Niedźwiedzkim trenowało w nim siedmiu holenderskich panczenistów, z multimedalistami igrzysk Ireen Wüst i Svenem Kramerem na czele. I choć dotąd nie udało się znaleźć sponsora, który byłby w stanie utrzymać finansowanie na dotychczasowym poziomie, Polak o przyszłość holenderskich przyjaciół jest spokojny.
– Oni sobie poradzą. To nie jest tak, że sponsorzy w Holandii nagle się odwrócili od łyżwiarstwa szybkiego. Swoje zrobił kryzys, ale na to, co się teraz dzieje, trzeba patrzeć jak na okres przejściowy. Wielokrotnie sponsorzy przychodzili do klubów na sezon, dwa, osiągali swoje cele i szli dalej. Tym razem też tak będzie, choć może rzeczywiście pieniądze będą trochę mniejsze – podkreśla Niedźwiedzki.
Także w przeszłości zdobycie złota olimpijskiego nie zawsze gwarantowało znalezienie sponsora. Przykładem choćby Bob de Jong, który po zwycięstwie podczas igrzysk w Turynie (2006) stracił finansowanie. – Łyżwiarstwo szybkie jest specyficzną dyscypliną, sponsorzy mają zapewnioną ekspozycję przez zaledwie trzy miesiące – tłumaczył na antenie telewizji NOS zajmujący się ekonomią sportu profesor Ruud Koning.