Obie drużyny nie miały łatwej drogi do finału NHL. Obie w finałach swoich konferencji musiały stawić czoła triumfatorom sezonu zasadniczego. I obu udało się dokonać rzeczy pozornie niemożliwej.
W finale Konferencji Zachodniej hokeiści Chicago Blackhawks pokonali 4-3 Anaheim Ducks. Właśnie takie rywalizacje udowadniają, że NHL nie bez powodu jest najsilniejszą ligą świata. Było wszystko, czego po najlepszych drużynach można było oczekiwać - walka, piękna gra i emocje do końca. Niezapomniane widowisko stworzyli także w finale Konferencji Wschodniej zawodnicy Tampa Bay Lightning oraz New York Rangers (4-3).
Jednak żaden zespół nie miał czasu na odpoczynek po ciężkiej walce. Już od samych finałów konferencji trenerzy i hokeiści myśleli tylko o jednym - Puchar Stanleya jest na wyciągnięcie ręki.
Faworytem ostatniej rozgrywki tego sezonu jest klub z Chicago. Blackhawks doskonale pamiętają uczucie towarzyszące wznoszeniu najważniejszego hokejowego trofeum. Ostatni raz mistrzem NHL zostali w 2013 roku (pokonali wtedy 4-2 Boston Bruins). Wcześniej triumfowali także w 2010, 1961, 1938 i 1934 roku.
W amerykańskich i kanadyjskich mediach na każdym kroku podkreśla się, że Blackhawks są drużyną bardziej doświadczoną. W składzie pozostało pięciu zawodników, którzy zdobywali Puchar Stanleya w 2010 i 2013 roku: Jonathan Toews, Patrick Kane, Duncan Keith, Brent Seabrock, a także 36-letni Słowak Marian Hossa, który o trofeum zagra po raz piąty. Rywalizacja z Tampa Bay Lightning będzie szczególna także dla Kanadyjczyka Brada Richardsa. Wywalczył on Puchar w 2004 roku, występował wtedy w zespole z Florydy.