Finał Super Bowl. Zwycięzca bierze wszystko

Kansas City Chiefs mają szansę na trzecią wygraną w Super Bowl z rzędu, nikt dotąd tego nie dokonał. Na drodze do historii stają Philadelphia Eagles.

Publikacja: 07.02.2025 04:27

Na stadionie w Nowym Orleanie skupi się w niedzielę uwaga całej Ameryki, i nie tylko

Na stadionie w Nowym Orleanie skupi się w niedzielę uwaga całej Ameryki, i nie tylko

Foto: PAP/EPA/ERIK S. LESSER

To powtórka finału sprzed dwóch lat, wówczas Chiefs wygrali po świetnym, bardzo wyrównanym meczu.

Tym razem też daje się im więcej szans, ale to niewiele znaczy, bo w Super Bowl nie ma faworytów. Decyduje jeden mecz (inaczej niż we wszystkich innych najważniejszych amerykańskich sportach, gdzie w finałach gra się do czterech zwycięstw), a jego stawka bywa paraliżująca – zwycięzca bierze wszystko, o przegranych nikt nie będzie pamiętał. Na stadionie w Nowym Orleanie skupi się w tym dniu uwaga całej Ameryki, i nie tylko.

Czytaj więcej

Super Bowl 2024: Nerwy, błędy i przebłyski geniuszu

Finał Super Bowl. Kibice dopatrują się spisku

Potencjał obu drużyn jest podobny, w sezonie zasadniczym gracze Kansas City wygrali 15 meczów, przegrali 2, drużyna z Filadelfii skończyła rozgrywki z bilansem 14:3.

Najważniejszą różnicę może zrobić zawodnik Eagles Saquon Barkley. 27-letni running back (biegacz) pochodzi z bokserskiej rodziny, urodził się w nowojorskim Bronksie, łączy siłę i szybkość, i sieje spustoszenie w szeregach rywali. Jego powstrzymanie będzie najważniejszym zadaniem dla obrony Chiefs. Nie udało się to zawodnikom Washington Commanders w finale konferencji NFC (liga NFL jest podzielona na dwie konferencje) i byli zupełnie bezradni.

Dużo więcej emocji, zgodnie z przewidywaniami, było w finale konferencji AFC. W meczu, który określano jako przedwczesny finał, Chiefs wygrali z Buffalo Bills. Drużyna z Buffalo pokonała mistrzów w sezonie zasadniczym, ale w najważniejszym momencie nie wytrzymała presji i zaprzepaściła swoją wielką szansę. Na pierwsze mistrzostwo w historii klubu będzie trzeba jeszcze poczekać (filarem Bills był kiedyś niesławny O.J. Simpson).

Chiefs są pierwszą drużyną, która melduje się w Super Bowl po raz trzeci z rzędu, z szansą na trzecie kolejne zwycięstwo, a czwarte w ciągu ostatnich pięciu lat. O jej sile stanowią genialny quarterback (rozgrywający) Patrick Mahomes oraz tight end Travis Kelce, znany również jako chłopak swojej słynnej dziewczyny Taylor Swift. Chiefs nie grają w tym sezonie efektownie, ale są do bólu skuteczni, a kiedy już wydają się bezradni, na ich korzyść mylą się sędziowie. Wielu kibiców z całą powagą dopatruje się w tym spisku.

Finał sprzed dwóch lat był zapowiadany jako pierwszy pojedynek w historii Super Bowl, w którym spotykają się dwaj czarnoskórzy rozgrywający – Mahomes i Jalen Hurts (choć Mahomes nie wygląda, jego mama jest biała). Ta wyjątkowa, najważniejsza w futbolu amerykańskim pozycja była przez lata właściwie zarezerwowana dla białych zawodników. Bo czy czarnoskóry mógł być kluczowym zawodnikiem ukochanego sportu Amerykanów? Uprzedzenia rasowe długo były ważniejsze niż umiejętności. Dzisiaj Mahomes i Hurts są idolami, w niedzielę znowu będą w centrum uwagi.

Czytaj więcej

Futbol na wskroś amerykański

Komu pogratulował Donald Trump

Trener Kansas City Chiefs Andy Reid prowadził drużynę z Filadelfii przez długich 13 lat (został zwolniony w 2012 roku). Zawsze uchodził za dobrego fachowca, ale ciągle czegoś brakowało, aż wreszcie w ostatnich latach rozbił bank i dziś jest uznawany za jednego z najlepszych trenerów w historii ligi. 66-latek wygląda jak stały bywalec barów w Kansas City, które słyną z najlepszej wołowiny w całych Stanach. Zespołem z Filadelfii kieruje znacznie młodszy, 43-letni Nick Sirianni, co ciekawe, związany wcześniej także z ekipą Chiefs, choć nie jako główny trener. O takich sukcesach, jakie ma na koncie jego starszy kolega, może na razie tylko pomarzyć.

Prezydent Donald Trump pogratulował awansu do wielkiego finału drużynie z Kansas City. Oczywiście w swoim stylu. „Gratulacje dla Kansas City Chiefs. Co za wspaniały zespół, trener, rozgrywający, i właściwie wszystko inne, łącznie z tymi fantastycznymi fanami, którzy głosowali na mnie (MAGA!) w rekordowej liczbie”.

Dziwnym trafem prezydent zapomniał pogratulować zespołowi z Filadelfii. To raczej nie przypadek. Kiedy w 2018 roku Eagles wygrali w Super Bowl, ostatecznie nie doszło do ich odwiedzin w Białym Domu, które tradycyjnie składa zwycięska drużyna. Gdy kilku graczy oświadczyło, że nie wybiera się do Waszyngtonu, prezydent anulował zaproszenie. Poszło o klękanie czarnoskórych zawodników podczas odgrywania hymnu narodowego, co Trump w ostrych słowach krytykował.

Super Bowl to ten wyjątkowy moment, kiedy wszystkie polskie media na chwilę interesują się sportem, którym wcale nie zajmują się na co dzień i zaliczają przy tym jazdę obowiązkową: informują, kto da koncert w przerwie, tzw. Halftime Show (tym razem będzie to raper Kendrick Lamar), ile kosztuje półminutowy spot reklamowy w amerykańskiej telewizji (w ubiegłym roku było to 7 milionów dolarów) i ile skrzydełek z kurczaka zjedzą i piwa wypiją Amerykanie. Dobre i to, bo też przyczynia się do zwiększenia zainteresowania futbolem amerykańskim w Polsce.

Wracając do sportu: być może najbardziej trafnej odpowiedzi na pytanie, kto wygra, udzielił Dan Orlovsky, analityk ESPN, były gracz futbolu amerykańskiego. Brzmiała krótko, podobnie jak uzasadnienie. „Chiefs. Bo to Chiefs”. Pewności jednak nie ma. Bo to Super Bowl.

Mecz pokaże Polsat, początek w nocy z niedzieli na poniedziałek o godz. 0.30

Autor jest dziennikarzem „Kroniki Beskidzkiej”

To powtórka finału sprzed dwóch lat, wówczas Chiefs wygrali po świetnym, bardzo wyrównanym meczu.

Tym razem też daje się im więcej szans, ale to niewiele znaczy, bo w Super Bowl nie ma faworytów. Decyduje jeden mecz (inaczej niż we wszystkich innych najważniejszych amerykańskich sportach, gdzie w finałach gra się do czterech zwycięstw), a jego stawka bywa paraliżująca – zwycięzca bierze wszystko, o przegranych nikt nie będzie pamiętał. Na stadionie w Nowym Orleanie skupi się w tym dniu uwaga całej Ameryki, i nie tylko.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim
pływanie
Bartosz Kizierowski trenerem reprezentacji Polski
Inne sporty
Mistrzostwa Europy. Damian Żurek i Kaja Ziomek-Nogal blisko podium
Szachy
Sukces polskiego arcymistrza. Jan-Krzysztof Duda z medalem mistrzostw świata