Popłyną w składzie: Fabian Barański, Mirosław Ziętarski, Mateusz Biskup, Dominik Czaja. Dwa lata temu zostali mistrzami świata, przed rokiem zdobyli brązowy medal. Było też złoto w Europie, w zawodach Pucharu Świata. Mają doświadczenie olimpijskie. Barański i Czaja o włos przegrali medal w tej samej konkurencji w Tokio, Biskup i Ziętarski w Rio de Janeiro. Są żądni rewanżu.
Nawiązują do wspaniałych tradycji, przede wszystkim „Dominatorów”, złotych medalistów z Pekinu (2008): Adama Korola, Michała Jelińskiego, Marka Kolbowicza, Konrada Wasielewskiego. Prowadzi ich ten sam trener Aleksander Wojciechowski. Dużo jest argumentów za medalem tej osady w Paryżu.
Czytaj więcej
Angelika Szymańska zalała się łzami, bo jako wicemistrzyni świata zakończyła turniej olimpijski na drugiej walce. Igrzyska są raz na cztery lata i dla niej miały wyjątkowo gorzki smak.
W czwórce podwójnej każdy wioślarz musi być silny, ale najbardziej siedzący w czubie łodzi szlakowy. – Nadaje rytm wiosłowaniu, nie tylko na starcie i mecie, ale na całym dystansie 2 kilometrów. Rozgrywa bieg, decyduje o ataku – mówi „Rz” Bogusław Gryczuk, wieloletni dyrektor w Polskim Związku Towarzystw Wioślarskich. – W czwórce musi być dobry szlakowy. U złotych medalistów w Pekinie był nim Adam Korol, teraz jest nim u nas Fabian Barański – tłumaczy trener najlepszej polskiej osady, Aleksander Wojciechowski.
Igrzyska Olimpijskie 2024: Holendrzy i Włosi w finale dostaną lepsze tory.
W ubiegłym roku, tuż przed mistrzostwami świata w Belgradzie, które były jednocześnie kwalifikacjami olimpijskimi, Barański doznał kontuzji pleców. Lekarze i fizjoterapeuci robili, co mogli, aby doprowadzić wioślarza z Włocławka do zdrowia. Udało się na tyle, że wystartował, choć już nie jako szlakowy. Medal był, ale tylko brązowy.