Udało się pani odpocząć przed najważniejszym sezonem przygotowawczym w karierze?
– W naszej dyscyplinie niemal nie ma przerw w treningu. Możemy próbować oszukać trenera, partnera z załogi, ale swojego organizmu się nie da. Jeśli chcemy zmniejszać przewagę do najlepszych osad na świecie, musimy się poświęcić. Nawet w Boże Narodzenie przejechałam na rowerze 50 km. Wiemy jednak, po co trenujemy. Warto się przez te kilka miesięcy dać z siebie wszystko.
Na swojej stronie napisała pani: „Jestem w drodze do Rio”. W jakim punkcie jest pani dziś?
– Na ostatniej prostej będę półtora miesiąca przed wyjazdem do Brazylii. To będzie decydujący moment na zbudowanie szczytu formy. Do tego jeszcze daleka droga. Teraz wykonujemy taką zimową „podbudowę”. To potrwa do marca. Później przyjdzie czas na trening specjalistyczny, ukierunkowany na osiągnięcie najlepszego wyniku na 2000 m, czyli dystansie, na którym się ścigamy.
Co działo się na zgrupowaniu w Lago Azul?