Każdy bywalec pubu wie, że darts czyli rzutki, to gra polegająca na rzucaniu pierzastymi strzałkami w okrągłą tablicę z ponumerowanymi polami różnej wartości. Zabawa stała się popularna w angielskich oberżach w XIX wieku i nie straciła swoistego powabu w kolejnych wiekach i w kolejnych krajach.
Tablica (zwykle z sizalu, zwanego „szczeciną”), czasem z korka lub wiązu, ma charakterystyczne sektory, warte od 1 do 20 punktów, środek, czyli wewnętrzne „oko byka” warte 50 punktów, zewnętrzne 25. Trafienie w wąskie pierścienie mnoży wynik przez dwa lub trzy. Maksymalny zysk z jednej serii trzech rzutów to 180 punktów. Pojedynczą partię wygrywa ten, kto pierwszy zdobędzie dokładnie 501 punktów (decydująca rzutka musi trafić w zewnętrzne pole podwójnej wartości). Partie składają się na sety (legi), legi na mecz. Środek tablicy znajduje się trochę ponad 1,7 m nad podłogą, linia rzutów oddalona jest od celu o niespełna osiem stóp (2,4 m).
Czytaj więcej
W Londynie trwają mistrzostwa świata w rzucaniu lotkami do tarczy – PDC World Darts Championship. W Alexandra Palace widać, jak prostą rozrywkę brytyjskiego ludu w ćwierć wieku można zmienić w milionowy biznes
W zasadzie tyle z grubsza wystarczy wiedzieć, by móc kibicować lub grać. Popularność darts w usportowionej wersji współczesnej dały transmisje telewizyjne. Dzięki nim grający zyskali rozpoznawalność, wytworzyła się nawiązująca mocno do źródeł kultura głośnego kibicowania oraz styl ubioru, fryzur i zachowania grających. Powiedzieć, że niektórzy z nich to niezwykle barwne ptaki dyscypliny, to nic nie powiedzieć.
Za telewizją pojawiły się też pieniądze, reklamy i sponsorzy, więc czołowi darterzy świata na zarobki narzekać nie mogą, Profesjonalizacja darta przyniosła bowiem organizację wielu cyklicznych turniejów i rozgrywek, których ważnym szczytem są rozgrywane od zimy 1993/1994 mistrzostwa świata pod egidą PDC (Professional Darts Corporation).