Historia snookera zna wielu wielkich mistrzów, ale są uzasadnione opinie, że Ronnie O'Sullivan jest już największym z nich. Finał mistrzostw świata w 2022 roku wzmocni ten przekaz – mecz raz jeszcze pokazał ogromny talent O'Sullivana, jego niezwykłe możliwości, które wciąż zadziwiają snookerowy świat. Judd Trump (mistrz z 2019 roku), choć też jest już postacią wyjątkową, grał chwilami bardzo błyskotliwie i zawsze ambitnie, niekiedy nawet dorównywał starszemu rywalowi, w decydujących fragmentach spotkania nie mógł wiele zrobić.
Pierwszy dzień finału dał przyszłemu mistrzowi przewagę 12-5. Drugiego dnia Trump dzielnie wygrał sześć z następnych ośmiu frejmów, grał doskonale, niwelując przed ostatnią sesją przewagę wielkiego rywala do trzech partii. Taka mobilizacja zasługwała na szacunek, lecz żadnego „największego powrotu w historii snookera" nie było.
Czytaj więcej
Nieduża sala Crucible Theatre w Sheffield jest kolejny raz sceną mistrzostw świata w snookerze. T...
Wygrał wielki Ronnie, „The Rocket", dziecięcy bohater Judda Trumpa. – Dojdzie do tytułu najlepszego gracza wszech czasów. Jest coraz lepszy. Jego determinacja, poświęcenie, widać to wciąż. Był zdecydowanie najlepszy w całym turnieju. Byłem szczęśliwy, że dziś po południu udało mi się z tym pogodzić – mówił pokonany finalista.
Siódmy tytuł mistrza świata we współczesnym snookerze, to chyba więcej, niż siedem tytułów Stephena Hendry'ego w latach 90. ubiegłego wieku, ale nie dla Ronniego O'Sullivana, który wciąż nie przecenia swych wybitnych osiągnięć w grze i twierdzi, że najbardziej ceni sobie turniejowy luz i radość z wbijania bil, a osiągnięcia statystyczne pozostawia do oceny innym.