35-letni zawodnik był brązowym medalistą mistrzostw świata w Schladming z 2013 roku. Dwukrotnie startował w igrzyskach olimpijskich. Wziął udział w blisko 150 zawodach Pucharu Świata.
Szczegóły wypadku nie są znane. Przyczyny bada specjalna komisja. W Kanadzie Poisson przygotowywał się z francuską kadrą do sezonu zjazdowego, który w przyszłym tygodniu rozpoczyna się w Lake-Louise.
Ostatni raz do śmiertelnego wypadku we francuskim narciarstwie alpejskim doszło 16 lat temu. Podczas treningu w La Clusaz upadła Regine Cavagnoud, wówczas mistrzyni świata w supergigancie. Narciarka odniosła ciężkie obrażenia. Zmarła dwa dni po wypadku w szpitalu. Dziennik „Le Monde” przypomina, że mimo środków bezpieczeństwa wprowadzonych przez FIS nadal często dochodzi do wypadków, kończących się ciężkimi kontuzjami. Uczestniczą w nich wszyscy narciarze, również najlepsi. Trzej ostatni mistrzowie olimpijscy w zjeździe Antoine Deneriaz, Didier Defago i Matthias Meyer mocno ucierpieli w upadkach na stoku już po zdobyciu tytułu.
- Kiedy jesteś narciarzem, unikasz słowa śmierć, nie wymawia się go. Zapomina się o ryzyku i próbuje. Za każdym razem, kiedy stajesz na starcie zjazdu zapominasz, inaczej nie dałbyś rady. W zjeździe nigdy nie ma jazdy bez ryzyka – powiedział dla „L’Equipe” po śmierci Poissona trzykrotny zdobywca Pucharu Świata w zjeździe Luc Alphand.