W tym roku od 26 do 28 stycznia będzie tak samo. Wszystkie bilety sprzedano już dawno. Dziesiątki tysięcy osób staną na trybunach, wiele obok stadionu u zbiegu ulic Bronisława Czecha i Józefa Piłsudskiego, miliony siądą przed telewizorami. Kibicowanie skokom już dawno stało się powszechną narodową rozrywką, wzmocnioną poczuciem dumy z osiągnięć Adama Małysza, potem Kamila Stocha z kolegami.
Mamy sportową specjalność wyjątkowo dobrze dopasowaną do duchowych potrzeb wielu Polaków. Zawody pucharowe w Zakopanem stały się demonstracją masowego przywiązania do skoków. Dziś trudno wyobrazić sobie inne miejsce i czas na to wydarzenie, niż Wielka Krokiew i weekend w drugiej połowie stycznia.
Dobrze się kibicuje skokom w Polsce. Kamil Stoch wygrywając drugi raz Turniej Czterech Skoczni i zdobywając medale mistrzostw świata w lotach właśnie wyznacza kolejne granice doskonałości, drużyna prowadzona przez Stefana Horngachera daje liderowi mocne wsparcie. Wisząca w powietrzu obietnica sukcesów olimpijskich w Pjongczangu wzmaga chęć oglądania zawodów. Zakopane odnajduje w skokach zapomniany koloryt, kibice wciąż mają cel pełnych zaangażowania podróży, także sportowcy mogą być pewni, że pod Giewontem zostaną potraktowani z atencją znacznie przekraczającą rutynę Pucharu Świata.
Na tę eksplozję namiętności, na temperaturę emocji wokół skoków zapracowała także przeszłość. Wielka Krokiew już wkrótce będzie stulatką. Zaprojektowana przez Karola Stryjeńskiego, zbudowana dzięki społecznym składkom i pomocy wojska na terenie wydzierżawionym na 50 lat od hrabiego Władysława Zamoyskiego, stanęła gotowa w styczniu 1925 roku. Stanisław Gąsienica-Sieczka, Henryk Mückenbrunn, Aleksander Rozmus – to pierwsi, którzy skoczyli na niej ponad 30 m.
Potem wiadomo: nadeszły mistrzostwa świata, rodziły się legendy Stanisława Marusarza i Antoniego Łaciaka, wyskoczył nad poziomy Wojciech Fortuna. Pierwszy Puchar Świata – z 1980 roku – dał może skromną, ale czytelną zapowiedź tego, co mamy obecnie. Stanisław Bobak wygrał na Średniej Krokwi, Piotr Fijas na Wielkiej, ponad 40 tysięcy widzów (albo znacznie więcej, relacje nie są zgodne) robiło hałas stosowny do rangi wydarzenia, które było także częścią 35. Memoriału Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny oraz obchodów 60-lecia Polskiego Związku Narciarskiego.