Michał Kwiatkowski napracował się na początku sezonu, gdy wygrał dwa wieloetapowe wyścigi – Tirreno-Adriatico i Volta ao Algarve, i odpoczywa teraz w Polsce. Wkrótce rozpocznie przygotowania do Tour de France. Rafał Majka również zamierza pojechać we Francji. Podobne cele mają pozostali polscy kolarze z grup World Tour. Niektórzy myślą także o Vuelcie i wrześniowych mistrzostwach świata.
Włoski wyścig ma dla nas walor sentymentalny. W 1982 roku wystartował w nim pierwszy polski zawodowiec Czesław Lang. Aż pięć etapów wygrał w Giro Lech Piasecki. W pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej kończyli wyścig Majka, Przemysław Niemiec i Zenon Jaskuła. Najlepiej wypadł Majka – piąty w 2016 roku.
Były szanse na to, by wyścig rozpoczął się w Krakowie z okazji 40. rocznicy wyboru Karola Wojtyły na papieża, ale polska propozycja przegrała z kandydaturą z Izraela.
W kraju, gdzie kolarstwo nie ma tradycji i dopiero niedawno powstała pierwsza grupa zawodowa, odbyły się trzy pierwsze etapy. Pomysłodawcą był kanadyjski miliarder mieszkający w Izraelu Sylvan Adams. To jego pieniądze stoją też za powstaniem grupy Israel Cycling Academy, która bierze udział w wyścigu. Media piszą, że sprowadzenie Giro do Izraela kosztowało 27 mln euro. Miri Regev, minister kultury i sportu, powiedziała, że na organizację żadnego wydarzenia kulturalnego czy sportowego państwo nie wydało aż tylu pieniędzy – 12 mln euro.
Organizatorom, firmie RCS Sport, wyprawa kolarzy do Izraela się opłaciła. Ale dyrektor Mauro Vegni z drżeniem serca śledził każdą informację z regionu. Na wypadek zaostrzenia konfliktu izraelsko-palestyńskiego miał przygotowany plan B – wyścig rozpocząłby się we Włoszech.