Trener Aleksander Wierietielny dostał w ten weekend to, o czym marzył: nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie go już zamęczał pytaniami, czy forma nie przyszła za wcześnie i czy to naprawdę możliwe, żeby w igrzyskach Justyna była jeszcze mocniejsza niż w Tour de Ski. To nie tylko możliwe, to już się stało. W przedolimpijskiej próbie generalnej w Canmore Polka bieg na 10 km stylem dowolnym przegrała tylko z Charlotte Kallą, a w sprincie stylem klasycznym była w swoim świecie, nieuchwytna dla rywalek. Wygrała ósmy raz w tym sezonie.
Rzadko zdarzają się w Pucharze Świata takie demonstracje siły. I takie przewagi w sprincie: na metę finału Kowalczyk przybiegła 7,6 sekundy przed następną rywalką. Wygrała też eliminacje, ćwierćfinał, półfinał. Na jednej z najtrudniejszych sprinterskich tras była najszybsza, najspokojniejsza, miała świetnie przygotowane narty. Po każdym biegu uśmiechała się zadowolona, brała w rękę swój niebieski woreczek i szła odpoczywać przed następnym pokazem mocy.
Tylko w finale miała kłopoty, została na starcie za plecami rywalek. Ale gdy rozpędziła się na zjeździe i przeskoczyła na wolny tor, nic już nie mogło jej zatrzymać. Biało-czerwony pociąg odjechał jak w poprzednich biegach. Już piąty raz Polka stanęła w Canmore na podium Pucharu Świata. A 180 punktów zdobytych tutaj w piątek i sobotę właściwie zapewnia jej obronę Kryształowej Kuli. Petra Majdić, która wywróciła się w półfinale i odpadła, traci do Polki 404 pkt, a do końca sezonu zostało osiem pucharowych startów.
– Kocham to miejsce, te trasy są stworzone dla mnie. Biegi były fantastyczne, choć szkoda, że Petra odpadła w półfinale w takich okolicznościach – powiedziała Kowalczyk po sprincie. Potem w wywiadzie dla TVP dodała, że na porównaniu sił w bezpośredniej walce z Majdić zależało jej nawet bardziej niż na zwycięstwie.
W Albercie Polka spędziła blisko dwa tygodnie, tu trenowała po przylocie z Europy. We wtorek przeniesie się do Whistler. Igrzyska zaczynają się u biegaczek konkurencjami z Canmore: w poniedziałek, 15 lutego, od 19 polskiego czasu, start na 10 km krokiem łyżwowym. Dwa dni później o 19.15 ruszają eliminacje sprintu. Justyna będzie zdecydowaną faworytką, choć trzeba pamiętać, że w Canmore nie startowały m.in. Marit Bjoergen, Kristina Smigun, Aino Kaisa Saarinen i Virpi Kuitunen. W sprincie największe rywalki Polki miały pecha: oprócz Majdić upadła Alena Prochazkova, już w ćwierćfinale, nie wystartowała młoda torpeda ze Szwecji Hanna Falk, która miała problemy z pachwiną i nie chciała ryzykować.