Na razie jednak trener Hannu Lepistoe ma dla nas jedną radę: podziwiać Thomasa Morgensterna i spokojnie czekać na przypływ formy najlepszego polskiego skoczka i jego młodszych kolegów.
Przed dwoma konkursami na dużej skoczni (HS-137) w szwajcarskim Engelbergu reprezentacja Polski przyjęła program naprawczy, który w części zasadniczej sprowadził się do rezygnacji z treningów na Wielkiej Krokwi i wyjeździe na początku mijającego tygodnia do Ramsau w Austrii. Na tamtejszej średniej skoczni i w zaprzyjaźnionym z Polakami ośrodku niejeden raz przeprowadzano udaną sportową kurację naszych zawodników. Jeździł tam często trener Apoloniusz Tajner, spróbuje także Lepistoe.Na zgrupowanie pojechali zarówno ci, którzy startowali w Pucharze Świata, jak i kadra B, która walczyła w Pucharze Kontynentalnym. Trener chce jeszcze raz ocenić możliwości wszystkich skoczków i po kolejnych treningach wybierze partnerów Małysza w drużynie.
Jak można sądzić z relacji po nieudanych konkursach w Villach, wobec ostatnich niepowodzeń cele polskiego lidera mogą się nieco zmienić. Mistrz z Wisły, dziesiąty w klasyfikacji Pucharu Świata, traci do Morgensterna już wiele punktów. Sezon ma jednak jeszcze dwa szczyty: Turniej Czterech Skoczni (30 grudnia — 6 stycznia) oraz mistrzostwa świata w lotach w Oberstdorfie (22 — 24 lutego). Może zatem skocznia w Ramsau przyda się przede wszystkim do wykucia formy Adama Małysza na te imprezy. Może Hannu Lepistoe odważnie zrezygnuje z udziału najlepszych w konkursach w Engelbergu oraz mistrzostwach Polski w Zakopanem (26 grudnia) i przygotuje niespodziankę dla kibiców w postaci wyczekiwanego przez wielu pucharowego startu Klimka Murańki. Odpowiedzi poznamy w sobotę i niedzielę.