[b]Rz: Czym może urzekać bieganie na nartach z karabinem na plecach?[/b]
Nadia Biłowa: Tym, że cały czas jest o czym myśleć. W biegach jest więcej zwykłego wysiłku, psychologii mało, a biatlon to znacznie więcej niż prosty sport. W tej pracy nie ma monotonii, im więcej wiesz, tym bardziej cię ona ciekawi.
[b]Jak pani to odkryła?[/b]
Przez przypadek. Najpierw uprawiałam kolarstwo. Miałam mnóstwo energii, do domu siostry było 80 km, odwiedzić ją na rowerze – to była zwykła sprawa. Życie kazało mi zmienić dyscyplinę, bo kolarstwo to jazda w grupie, a moja się rozpadła, gdy zrezygnował trener. Spróbowałam narciarstwa biegowego. Miałam talent, trener mnie chwalił. Zostałam nawet mistrzynią Kazachstanu, potem Związku Radzieckiego. Ale gdy odkryłam biatlon, wiedziałam, że przy nim zostanę.
[b]Znalazła się pani w Polsce też przez przypadek?[/b]