Dopiero wczoraj wieczorem, po konsultacji lekarza kadry narodowej skoczków Aleksandra Winiarskiego w Wiśle, zdecydowano, że Adam Małysz poleci do Finlandii. Do ostatniej chwili istniało zagrożenie, że zostanie w domu. Jego kolano przeciążone treningowymi skokami w Lillehammer jeszcze trochę boli, ale nie ma przeciwwskazań, by startować w Kuusamo. Ostateczne decyzje podjęte zostaną na miejscu.
Małysz poleci do Finlandii z prezesem Tajnerem z Krakowa, a Łukasz Kruczek z Kamilem Stochem, Krzysztofem Miętusem, Dawidem Kubackim, Klemensem Murańką, Marcinem Bachledą i Stefanem Hulą już dziś z Wiednia. O tym, który ze skoczków wystąpi w konkursie drużynowym, Kruczek zadecyduje po kwalifikacjach. W znakomitej formie jest Stoch, pewnie skacze najmłodszy w tym gronie Murańka. Jeśli Małysz zdecyduje się na start, są szanse na dobry wynik.
Wiele po tym konkursie obiecują sobie Norwegowie i Finowie, ale faworytami będą Austriacy, którzy tradycyjnie przed przylotem do Kuusamo relaksowali się w Egipcie. – Jeśli im to się sprawdza, niech powtarzają ten schemat do znudzenia. Ale każdy schemat kiedyś zawiedzie – twierdzi Tajner. Jego zdaniem układ sił w tym sezonie będzie podobny do tego w roku olimpijskim.
– Być może Simon Ammann trochę później dojdzie do wysokiej formy. Letnie skakanie nieco odpuścił, więc prawdopodobnie w najwyższej dyspozycji będzie dopiero podczas mistrzostw świata w Oslo – uważa prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Pierwsze konkursy, szczególnie te w Kuusamo, zwykle niewiele wyjaśniają, raczej zaciemniają sytuację. Cztery lata temu Małysz zajął 34. miejsce, a później wygrał klasyfikację generalną Pucharu Świata i w Sapporo został mistrzem świata.