Korespondencja z Oslo
Sople na brodach, ciemność przed oczami, omdlali zwycięzcy, biegacze pomagający słabnącemu rywalowi, jak kiedyś wielki Fin Juha Mieto – żadna konkurencja nie obrosła mitami tak jak 50 km. A w Oslo ten wyścig będzie miał szczególny smak. Norwegowie mawiają, że kto nie wygrał narciarskiego maratonu na wzgórzach Holmenkollen, ten nie ma prawa się nazywać mężczyzną. Bjoern Daehlie opowiada, że Vegard Ulvang bardzo lubi mu to powiedzenie przypominać. Daehlie, choć był biegaczem wszech czasów i dwa razy wygrywał najdłuższe biegi na igrzyskach, trasy w lasach Oslo nie poskromił. Ulvangowi się udało.
Bieg na 50 km nazywa się nawet czasami w Norwegii zamiennie „Manndomspr?ven", czyli właśnie próbą męskości. Pod takim tytułem wchodził tu na ekrany słynny „Absolwent" z Dustinem Hoffmanem. W pierwszych igrzyskach zimowych, w 1924 roku w Chamonix, Norwegowie zajęli na 50 km pierwsze cztery miejsca.
Najważniejsza konkurencja kończy dziś wyjątkowe mistrzostwa. Maraton w ojczyźnie narciarstwa klasycznego jest jak finał mundialu w Anglii, pchnięcie kulą w Olimpii, mistrzostwa panczenistów w Holandii. Żeby zrozumieć, czym dla Norwegów są te MŚ, trzeba zobaczyć te namiotowe miasteczka przy trasach, pełne trybuny w euforii, ludzi, którzy gdy w piątek kończył się bieg męskich sztafet zebrali się wianuszkiem wokół policyjnego samochodu, bo tam było włączone radio i transmisja z finiszu. Bieganie to norweska tożsamość. W kraju bez długiej samodzielnej historii, bez szlachty, z rodziną królewską wziętą z Danii, mistrzów narciarstwa traktuje się jak wysoko urodzonych. Biegali Roald Amundsen i Fridtjof Nansen, pierwsi wielcy bohaterowie w pełni niepodległej Norwegii, biegają królowie i następcy tronu.
Bieganie na nartach to jedna z niewielu spraw, co do których tak zgodne są obie Norwegie, na co dzień oddalające się od siebie coraz szybciej. Młoda i stara, nowoczesna i tradycyjna, Norwegia nuworyszów wzbogaconych na ropie i Norwegia rybaków i rolników. Ta tradycyjna, z dumą mówiąca, że jest „ziemniaczanym krajem", podczas mistrzostw tańczy w regionalnych strojach na scenie przy stadionie biegowym, tworzy procesje za sztandarem z wizerunkiem tych, których przyszła dopingować. Ta nowoczesna, bogato ubrana, rozdokazywana, wpatruje się w Pettera Northuga, najlepszego norweskiego narciarza, głośnego, prowokującego chłopaka, o którym mówią, że fanfaronadą maskuje nieśmiałość. Obie Norwegie biegają.