Zostało tylko dziewięć dni. Dla skoczków dwa przystanki, Lahti i Planica. Dla biegających trzy, bo po Finlandii jest szwedzki finał Pucharu Świata w Sztokholmie i Falun. Emocje opadły, biegacze próbują się jakoś zmusić do pracy, choć np. Petter Northug i Marcus Hellner uznali, że są zbyt zmęczeni po Oslo i do Lahti nie przyjadą.
Będą wyjątkami. Na starcie biegów (w sobotę o 11.45 łączony 5 km stylem klasycznym i
5 km dowolnym, w niedzielę sprint klasycznym, wyścigi od 12.30, transmisje w TVP 2 i Eurosporcie) staną wszystkie najważniejsze bohaterki mistrzostw: Marit Bjoergen, Justyna Kowalczyk, Therese Johaug. Wśród skoczków też nie zabraknie żadnego medalisty. – Jak mógłbym opuścić zawody w mieście mojego trenera? – mówi Adam Małysz.
Na skoczni będzie w sobotę (drużynówka od 16) i niedzielę (konkurs indywidualny o 15, TVP 1, Eurosport) sentymentalnie, bo Lahti to nie tylko rodzinne miasto Hannu Lepistoe, ale też kończącego drugi raz karierę Janne Ahonena. A i dla Małysza to miejsce szczególne. Tu dziesięć lat temu pierwszy raz usłyszał Mazurka Dąbrowskiego, po konkursie mistrzostw świata na średniej skoczni.