Łukasz Kruczek dla “Rz”: Kamil dopiero zaczyna

Łukasz Kruczek, trener kadry skoczków, o Kamilu Stochu, krytykach i problemach ze szkoleniem

Publikacja: 08.02.2012 01:54

Łukasz Kruczek doprowadził Kamila Stocha do pięciu zwycięstw w Pucharze Świata i łącznie dziesięciu

Łukasz Kruczek doprowadził Kamila Stocha do pięciu zwycięstw w Pucharze Świata i łącznie dziesięciu miejsc na podium. W tym sezonie punkty w Pucharze Świata zdobywało już pięciu polskich skoczków

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Trudno być trenerem Kamila Stocha?

Łukasz Kruczek

: A czy są zawodnicy, których trenować łatwo?

Kamil się jednak wydaje wyjątkowy. Ciągle analizuje siebie, sam szuka pomocy psychologa...

Myślę, że każdy skoczek analizuje siebie, po prostu nie każdy o tym mówi. I nie każdemu to wychodzi na dobre. Czasem trzeba przyjąć najprostsze rozwiązanie. Pod tym względem Kamil jest bardzo karny. Robi wszystko na 100 procent. A jeśli nie jest do czegoś przekonany, mówi o tym.

W tym sezonie już zdobył więcej punktów niż w całym poprzednim, choć do końca daleko. W Predazzo w niedzielę wygrał pięknie, nawet noty za styl miał lepsze od Gregora Schlierenzauera.

Kamil skacze ładnie. Jeśli się nie zachwieje przy lądowaniu albo jednej nogi nie trzyma w locie nieco wyżej, to nie ma za co odejmować punktów: ani nartami nie wachluje, ani ich nie krzyżuje. Skacze jakby od niechcenia, to znak, że jest w formie.

W Predazzo kolejny raz po słabych treningach przyszedł lepszy pierwszy konkurs i świetny drugi. To jakiś plan?

Nie ma planu, tak wychodzi. Kamil jest bardzo delikatny, jeśli chodzi o motorykę. Reaguje na wszelkie zmiany: na dłuższe podróże, mocniejsze treningi. Tak było choćby w Sapporo, pierwsze dni były trudne, a po powrocie potrzebował więcej czasu niż inni, by odpocząć. Poza tym częściej eksperymentujemy podczas treningów.

Jest problem, gdy Kamil prowadzi po pierwszej serii? W Innsbrucku i Sapporo nie utrzymał pierwszego miejsca.

Wygrywania trzeba się nauczyć. Dla niego przełomowe były zwycięstwa w letnich Pucharach Kontynentalnych dwa lata temu. Posmakował, jak to jest prowadzić. Teraz się oswaja z tą sytuacją na wyższym poziomie. On jeszcze nie pokazał wszystkiego.

W Predazzo powiedział: za rok, gdy będą tu mistrzostwa świata, pierwsze i siódme miejsce mi nie wystarczy.

Jest ambitny, pamiętam, jak kiedyś przed zawodami w Niemczech mówił: „Chcę być najlepszy na świecie. Nie wiem, jak długo mi to zajmie, obiecać niczego nie mogę, ale to jest mój cel".

Zwykle jednak chowa się za deklaracjami o dobrych skokach itd. To dobrze, że zaczął mówić odważniej?

Najważniejsze jest to, co Kamil robi na skoczni. Wie, że może wygrać z każdym.

Schlierenzauer mówi, że właśnie się tworzą skoki przyszłości: kto się nie przestawi na nowy styl, nie będzie się liczyć. Co ma na myśli?

To się nie zaczęło teraz, tylko rok temu. Zmianę wymusiły przepisy o skróceniu nart. Trzeba się odbijać pod innym kątem, bo narty już nie mają tak dużej powierzchni nośnej. Krótko mówiąc, nie da się już na nich polatać. Trzeba znów skakać. Niektórzy musieli w kilka lat skrócić deski o kilkanaście centymetrów. To ogromna zmiana. Ucierpieli starsi, im trudniej się przestawić. Ale te nowe sposoby skakania, mimo skrócenia nart, działają tak dobrze, że jury zaczęło skracać też rozbieg, żeby nie kończyło się przeskakiwaniem skoczni.

Kamil wygrywa, ale panu krytyków nie brakuje. Wojciech Fortuna mówi, że Stoch musi zmienić trenera, wziąć kogoś z autorytetem, bo przez pana skoczkowie się gubią. To jakaś osobista wojna Fortuny?

Nie komentuję tego.

A uważa się pan za trenera tak dobrego, jak wyniki Kamila Stocha, czy tak słabego jak ostatnie skoki Stefana Huli?

Nie wolno wszystkich wrzucać do jednego worka. W sezonie 2006 – 2007, gdy trenerem był Hannu Lepistoe, Adam Małysz został mistrzem świata, zdobył Kryształową Kulę, ale za jego plecami nie było dosłownie nic. Dla pozostałych polskich skoczków to był jeden z najgorszych sezonów. Niech to wystarczy za komentarz. Nie można zawsze mieć wszystkiego. Hula stracił pół roku z powodu operacji kolana. Maciek Kot przez trzy lata nie zdobył punktu w PŚ, a teraz ma ponad 40. Krzysztof Miętus jest z grupy młodzieżowej, a też już punktuje.

Od kiedy za szkolenie młodzieży odpowiada Robert Mateja, a nie Adam Celej, jest panu łatwiej?

Tak, mamy lepszy kontakt. Idziemy w jednym kierunku. Wcześniej było o to trudno.

Dlaczego u nas sukcesy trenerów klubowych uważa się za wotum nieufności dla trenera kadry? Przecież Austriaków przygotowują właśnie oni, a Alexander Pointner to raczej zarządca talentu.

Nie wiem, ale byłoby idealnie, gdybyśmy mieli więcej takich ludzi jak Jan Szturc. Piotr Żyła, gdy tylko może, trenuje u niego, właśnie pracują razem w Szczyrku, a ja z tym nie mam  problemu. Ale nie każdy trener w klubie ma czas, pieniądze i ochotę, by zajmować się nie tylko młodzieżą, ale i profesjonalistami.

Zmieniacie cel na ten sezon? Kamil mówił o miejscu w czołowej szóstce, a jest już czwarty. Do tego lubi i potrafi latać, a za dwa tygodnie są mistrzostwa świata na mamucie w Vikersund.

Kamil rzeczywiście umie i lubi latać, ale twierdzi, że lotnikiem nie jest. Przed MŚ będą jeszcze zawody na mamucie w Oberstdorfie, po nich będziemy mądrzejsi. Na razie niczego nie zmieniamy. Bierzemy to z marszu.

Rz: Trudno być trenerem Kamila Stocha?

Łukasz Kruczek

Pozostało 99% artykułu
szachy
Radosław Wojtaszek: Szachy bez Rosji niczego nie tracą
szachy
Radosław Wojtaszek wraca do formy. Arcymistrz najlepszy w Katowicach
Szachy
Święto szachów i hitowe transfery w Katowicach
Inne sporty
Magnus Carlsen wraca do Polski. Będzie gwiazdą turnieju w Warszawie
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu