— To największe finansowe oszustwo w historii. Budowa każdego budynku, drogi czy stadionu wiąże się w Soczi ze złodziejskimi praktykami i łapówkarstwem – twierdzi Borys Niemcow, jeden z liderów opozycji i wicepremier w czasach Jelcyna.
Igrzyska 2014 to wielki propagandowy projekt Kremla. Ma pokazać światu finansową potęgę putinowskiej Rosji, jej siłę i nowoczesność. Oszołomić, zachwycić, rzucić na kolana. A jednak powiedzenie, że miało być dobrze, a wyszło jak zwykle, pasuje tu jak ulał – bo w trakcie przygotowań do igrzysk okazało się, że w Rosji pewne rzeczy są niezmienne.
Jeszcze niedawno położone nad Morzem Czarnym Soczi było podupadłym kurortem. Po czasach, w których było radziecką Riwierą, została promenada z palmami oraz podniszczone sanatoria i domy wypoczynkowe. Nowi Rosjanie woleli wyjeżdżać na urlop w bardziej komfortowe i egzotyczne miejsca.
Śnieg od Gazpromu
Soczi wylansował na nowo sam Władimir Putin, który lubił jeździć na nartach w pobliskiej Krasnoj Polanie. Kiedy Rosja zaczęła się starać o przyznanie jej organizacji zimowych igrzysk, było oczywiste, że zaproponuje Soczi. Sceptycy mówili wprawdzie, iż nie jest to miejsce najlepsze, bo nawet zimą na stokach górskich brakuje śniegu, ale Putin osobiście zapewnił: „Śnieg jest tu najlepszy na świecie", i szybko okazało się, że jest to samospełniająca się przepowiednia. Odpowiedzialność za śnieg spoczęła na Gazpromie, który dostarczył najnowocześniejszy na świecie system naśnieżania stoków.
Wola Putina jest prawem. Podporządkować się jej musi natura, nie mówiąc oczywiście o inwestorach. Przekonał się o tym boleśnie oligarcha azerskiego pochodzenia Telman Ismaiłow, który nieostrożnie ośmielił się z wielką pompą, przy udziale hollywoodzkich gwiazd, otworzyć luksusowy hotel w Turcji. – Te pieniądze powinny być zainwestowane w Soczi – oświadczył Putin. Przerażony oligarcha opuścił Rosję i zaczął pospiesznie likwidować swoje interesy. Po paru miesiącach wrócił do kraju i oświadczył, że za 400 mln dolarów zamierza wybudować w Soczi kompleks hotelowy na 4000 miejsc. Nie może liczyć na zwrot inwestycji w przewidywalnej przyszłości, ale nie o rachunek ekonomiczny tu chodzi.