Z kozicami w zawody

Skitouring. Zanim wyruszy się na nieprzetarte górskie szlaki, trzeba poćwiczyć pług i skręty z oporu.

Publikacja: 21.12.2012 07:05

Z kozicami w zawody

Foto: ROL

W wysokich górach, z dala od wyciągów i tras zjazdowych, widać czasem na ośnieżonych zboczach, wśród skał, kreski samotnych narciarskich śladów. Możliwość zostawienia ich na dziewiczym stoku to przywilej narciarzy uprawiających skitouring. Jego miłośnicy omijają szerokim łukiem kolejki linowe i zatłoczone jak dworce kolejowe „centra alpejskie", z barami i sklepami. Ich dzień w górach upływa głównie na mozolnym podchodzeniu na odległy górski wierzchołek czy trudno dostępną przełęcz. Nagrodą za ów trud jest niezakłócony niczym kontakt z alpejską czy tatrzańską naturą – i długi zjazd po nietkniętym śniegu, po stokach, na których zimą można spotkać tylko kozice.

Skitouring stał się modny w Alpach przed około 200 laty – jako reakcja na niebywały rozwój „przemysłu narciarskiego", z jego wyciągami, tysiącami kilometrów tras zjazdowych, ratrakami i armatkami śnieżnymi – i często uważany jest za stosunkowo nową formę sportu lub turystyki zimowej. W rzeczywistości oznacza powrót do korzeni narciarstwa. Narty od wieków służyły ludziom do poruszania się po śniegu, chodzenia, podchodzenia i zjeżdżania. Było tak aż do czasu, gdy w górach zaczęto po II wojnie światowej budować masowo wyciągi, a nowe buty i wiązania, zaprojektowane specjalnie do zjeżdżania, sprawiły, że stopy narciarza całą powierzchnią przywarły do nart.

Stopa w górę

W muzeach sportu można obejrzeć narty z wiązaniami, w których piętę narciarza przytrzymywała masywna sprężyna lub paski – tak że można było ją unosić. Ułatwiało to chodzenie, ale utrudniało zjeżdżanie. Konstruktorzy nart skitourowych poradzili sobie z tą niedogodnością. Produkowane obecnie wiązania pozwalają na swobodne podnoszenie pięt podczas podchodzenia. Przed zjazdem należy buty w wiązaniach zablokować, co upodabnia narty skitourowe do zwykłych, zjazdowych. Zablokować trzeba też buty, które podczas podchodzenia umożliwiają ruch w stawach skokowych. Same narty skitourowe, taliowane, czyli carvingowe, przypominają do złudzenia zjazdowe. Są jednak od nich o połowę lżejsze. Skitourowcy używają też innych kijków, teleskopowych, które wydłuża się podczas podchodzenia, a skraca przed zjazdem. Możliwość swobodnej włóczęgi po górach sporo niestety kosztuje. Narty, buty i wiązania to razem wydatek w wysokości co najmniej 3 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć jeszcze foki, czyli paski, które mocuje się do ślizgów nart przed podchodzeniem. Niegdyś rzeczywiście wykrawano je z foczej skóry. Układ włosków sierści nie przeszkadzał w poruszaniu się w przód, ale zapobiegał w pewnym stopniu ślizganiu się nart do tyłu. Obecnie foki produkuje się najczęściej z nylonu, ale i tak kosztują kilkaset złotych. Miłośnik skitouringu musi jak widać liczyć się z poważnymi wydatkami, ale warto pamiętać, że powinny one dość szybko się zwrócić – dzięki oszczędnościom na opłatach za wyciągi.

Narty skitourowe zbliżyły narciarzy do gór, stwarzając atrakcyjną alternatywę dla monotonnego, powtarzalnego szusowania na przygotowanych trasach. Skitouring ma wiele odmian. Często np. kojarzy się go ze skialpinizmem. O tej ekstremalnej formie narciarstwa bywa głośno przy okazji wielkich wyczynów, takich jak przed laty pierwszy zjazd z Mount Everestu. Skialpinista zdobywa górskie wierzchołki lub dociera do innych niedostępnych miejsc w górach, by zjechać z nich wśród skał, stromymi stokami czy wąskimi żlebami. To sport połączony rzeczywiście z dużym ryzykiem, tylko dla wybranych. Do jego uprawiania konieczne są wysokie kwalifikacje wspinaczkowe, doskonała umiejętność jazdy na nartach, wszechstronna znajomość gór i świetna kondycja. Skitouring w wersji bardziej popularnej, turystycznej dostępny jest dla wszystkich, którzy dobrze jeżdżą na nartach i potrafią poruszać się w górach.

– Ktoś, kto świetnie sobie radzi, jeżdżąc na przygotowanych trasach, może jednak podczas pierwszej wyprawy skitourowej mieć poważne trudności. Technika, jaką wykorzystuje się podczas jazdy na ubitym stoku, nie wystarcza, gdy trzeba zjeżdżać w głębokim mokrym śniegu czy po szreni. Zanim wyruszy się na nieprzecierane szlaki, trzeba poćwiczyć stare, prawie zapomniane elementy techniki narciarskiej, jak pług czy skręty z oporu – ostrzega Zbigniew Górski, ratownik GOPR, przewodnik sudecki i instruktor narciarstwa ze Szkoły Górskiej z siedzibą w schronisku „Samotnia" w Karkonoszach.

Narty w zgodzie z przyrodą

Na nartach skitourowych można poruszać się w każdym terenie. Niektórzy wyprawiają się na nich np. do Puszczy Kampinoskiej czy Augustowskiej. Wiele osób wędruje na nich leśnymi szlakami Gór Izerskich czy Bystrzyckich, w Beskidzie Śląskim, Sądeckim, Niskim. W górach o niewielkich różnicach wzniesień, zwłaszcza na przetartych drogach, najodpowiedniejsze są jednak szybsze narty śladowe. Królestwo miłośników skitouringu to wyższe partie gór, tereny ponad granicą lasu, najlepiej o charakterze alpejskim. W Polsce mamy ich niestety niewiele, nie więcej niż kilkanaście procent wszystkich obszarów górskich. Należą do nich między innymi Karkonosze.

–Zroku na rok widzę na naszych karkonoskich szlakach coraz więcej młodych ludzi wędrujących na nartach z namiotami i śpiworami. Często radzę im, aby przeszli też na czeską stronę, gdzie można poruszać się również poza szlakami. Skitouring i u nas staje się naprawdę modny. Jak długo można w końcu zjeżdżać z góry na dół po tych samych trasach zjazdowych? – podkreśla Zbigniew Górski.

Oprócz Karkonoszy głównym celem polskich skitourowców są oczywiście Tatry. Szczególny urok ma też zimowa wędrówka po bieszczadzkich połoninach. Cenione są stoki Babiej Góry i Pilska w Beskidzie Żywieckim. Większość zowych terenów znajduje się w granicach parków narodowych, co ogranicza swobodę narciarzy. Wędrowanie na nartach, gdy śnieg jest głęboki, a do wiosny daleko, jest wobec przyrody mało „inwazyjne", w porównaniu zwłaszcza z narciarstwem zjazdowym i jego infrastrukturą, w tym z armatkami śnieżnymi, zużywającymi ogromne ilości wody. Ekologowie i przyrodnicy patrzą zatem na zimowych turystów dość przyjaznym okiem. Niemniej jednak w polskich parkach narodowych można poruszać się na nartach tylko po szlakach turystycznych – pamiętając przy tym przy zjeżdżaniu, że piesi mają na nich pierwszeństwo.

Ograniczenie ruchu turystycznego do szlaków złości wielu skitourowców, ale – co ważne dla narciarzy o mniejszym doświadczeniu – zmniejsza ryzyko znalezienia się w terenie narażonym na lawiny. Szlaki z zasady nie prowadzą przez takie niebezpieczne miejsca, a w razie dużego zagrożenia są zamykane. Wiadomo jednak, że lawiny schodzą czasem w miejscach, gdzie się ich nikt nie spodziewa. Trzeba się też liczyć z możliwością zabłądzenia i zejścia ze szlaku na lawiniasty teren oraz pamiętać, że zagrożenie lawinowe oprócz Tatr i Karkonoszy bywa poważne także w Bieszczadach. Dlatego rozważni skitourowcy śledzą komunikaty śniegowe i zabierają z sobą sprzęt lawinowy – detektor, łopatę i sondę.

Inne sporty
Gwiazdy szachów zagrają w Warszawie. Jan-Krzysztof Duda wierzy w sukces
kolarstwo
Paryż - Roubaix. Upadek Tadeja Pogacara. Mathieu Van Der Poel zwycięża
szachy
Jan-Krzysztof Duda znów zagra w Polsce. Celuje w zwycięstwo
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja