Po wyświetleniu wyników pierwsza klęknęła i ucałowała śnieg, druga długo płakała ze szczęścia. Wątpliwości, że na liczącej 2713 metrów trasie uzyskały identyczny wynik, nie mogły mieć żadnych. Wykorzystywane w Soczi urządzenia pomiarowe pozwalają na zmierzenie czasu z dokładnością do jednej dziesięciotysięcznej sekundy.
W 1932 na letnich igrzyskach w Los Angeles czas mierzono 30 stoperami Omegi, umożliwiającymi pomiar międzyczasów i czasu całkowitego z dokładnością do dziesiątych części sekundy. Nad ich niezawodnością czuwał na miejscu... zegarmistrz. Przez osiem dekad z okładem sporo się zmieniło, ale Szwajcarzy ruchowi olimpijskiemu pozostają wierni. Do Soczi przysłali sztab 260 osób i 230 ton specjalistycznego sprzętu.
Nowością jest technologia pomiarowa w konkurencjach bobslejowych, gdzie niejednokrotnie o miejscach na podium decydują tysięczne części sekundy. Zamontowane w saneczkach urządzenie składa się z czujnika prędkości, czujnika przyspieszenia 3D i czujnika żyroskopowego 3D. Każdy z nich pozyskuje i przekazuje dane w czasie rzeczywistym.
Omega zmodyfikowała też system startowy używany podczas zawodów w łyżwiarstwie szybkim. Do tzw. pistoletu błyskowego i głośnika generującego dźwięk doszły przede wszystkim rozmieszczone wzdłuż toru ogniwa fotoelektryczne rejestrujące ruch zawodników i ich czasy. Na mecie sędziów wspomagają jeszcze wysokiej rozdzielczości aparaty do fotofiniszu, wykonujące 2 tys. zdjęć na sekundę.
Ten sam system stosowano na igrzyskach w Londynie, na bieżni lekkoatletycznej, torach kajakarskich czy olimpijskiej pływalni, gdzie na końcach każdego toru umieszczono dodatkowo rejestrujące dotyk elektroniczne ekrany. W Soczi dzięki niezwykle precyzyjnej analizie fotofiniszu po raz pierwszy w historii narciarstwa alpejskiego na igrzyskach możliwe było przyznanie dwóch złotych medali.