To jest nasz dobry czas

Wicemistrzynie świata w wioślarstwie Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj o falach, formie na mistrzostwach Europy, rowerach i korespondencji z Justyną Kowalczyk

Aktualizacja: 30.05.2015 19:42 Publikacja: 30.05.2015 19:26

To jest nasz dobry czas

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Rawa

Taka była taktyka, by oszczędzać siły przed finałem?
Magdalena Fularczyk-Kozłowska: Pojechałyśmy dziś bardzo dobrze tysiąc metrów, potem kontrolowałyśmy wyścig. Zła pogoda też wymusiła taką taktykę jazdy. Powiedzmy, że było prawie lekko, łatwo i przyjemnie. Wygrana była pewna, z dużą rezerwą i trzymamy trochę sił na finał. Nie warto też było pokazywać wszystkich kart. Mamy przewagę toru, mamy przewagę kibiców.

Wydaje się, że panie startują w Poznaniu z ogromną pewnością siebie, to prawdziwe wrażenie?
MF: Wierzymy w swoje możliwości, po każdym udanym starcie coraz bardziej. No i jesteśmy u siebie, Maltę znamy od podszewki.

Taka wietrzna pogoda ma duże znaczenie dla taktyki na wyścig?
MF: Ma, i to duże. Przy takim wietrze jak dziś, ważne jest to, że jazda jest szybka, krócej się płynie, zmęczenie trochę później narasta, to jest plus. Pogoda ma też znaczenie, gdy jest fala. Nie chcemy z nią żadnych przygód. Kto jest lepszy technicznie, lepiej sobie poradzi. My radzimy sobie. Może nie jakoś super, ale choć jesteśmy malutkie, to sobie radzimy...
Natalia Madaj: Poza tym trenujemy dużo w COS-ie Wałcz, gdzie jezioro też jest często rozbujane. Trenujemy więc sporo na fali, uczymy się wspólnie reagować, mamy nadzieje, że w niedzielę, też będzie dobrze.

Radzą też sobie panie z rolą faworytek?
MF: Zastanowiłabym się...
NM: Jesteśmy u siebie, bardzo dobrze znamy Maltę, nasi znajomi i kibice siedzą przy torze – wiadomo, że nie chcemy ich zawieść. Myślę jednak, że przed każdym startem się stresujemy, to jest też rodzaj motywacji. Gdybyśmy się nie stresowały, chyba by było coś nie tak. Na wodzie, tuż przed rozgrzewką, skupiamy się tylko na wyścigu. Kiedy jednak wpływamy na ostatnią pięćsetkę, to dobrze słyszymy naszych kibiców, to dodaje sił, naprawdę. Mam nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej.

Po sobotnim wyścigu trener nam panie chwalił, to taka jego metoda?
MF: Różnie to bywa, dobrze, że chwali choć tutaj... A na poważnie, to powiem tak: trener powie nam dobre słowo, ale zawsze jest jakieś ale – chyba dlatego żebyśmy za szybko nie urosły i za wysoko głowy nie trzymały. Ogólnie rzecz biorąc nie jesteśmy jednak takimi zawodniczkami, które chodzą po przystani i rozdają sobie złote medale. My po prostu chcemy potwierdzić przynależność do światowej czołówki.

A ten długi czas wiosłowania zaraz po wyścigu, to dlaczego?
NM: Taki zawsze mamy zwyczaj, robimy to długie „rozwiosłowanie" by wypłukać kwas mlekowy, dobrze się czuć, ale także by opadły emocje.

Trener Marcin Witkowski stwierdził, że obecne sukcesy odnoszą panie między innymi dlatego, że wchodzą w najlepszy wiek dla wioślarek...
MF i NM (chórem): Chyba coś w tym jest.
MF: Według teorii sportu i fizjologii ten okres około trzydziestki, powiedzmy tak ogólnie, to jest bardzo dobry czas dla sportowca uprawiającego dyscypliny wytrzymałościowe. Widać to po naszych sprawdzianach i testach, na przykład przejazdach 2 km na ergometrze, na 6 km, w badaniach progowych, albo na 1,5 km – i jest dobrze, jak na ten czas przygotowań, bijemy rekordy życiowe. Byle tak dalej.

W finale zanosi się przede wszystkim na rywalizację z Litwinkami. Będzie z nimi trudno?
NM: Myślę, że będzie tak jak w ubiegłym roku, gdy też odpierałyśmy ich ataki. Nastawiamy się na tę walkę. Będą też mocne Brytyjki, które startują w nowym składzie. Nikogo nie lekceważymy.

Lubią panie kolarstwo, sport niemal zrośnięty z wiosłowaniem?
MF: Tak, i rzeczywiście dużo jeździmy na rowerach. Mogę dodać, że ostatnio Justyna Kowalczyk przebywa w górach Sierra Nevada i w związku z tym napisała na Facebooku, że to Mekka pływaków, kolarzy, lekkoatletów i jednej biegaczki narciarskiej. Ja jej odpisałam, że w styczniu i my tam byłyśmy- „udając kolarzy, pływaków, lekkoatletów i narciarzy biegowych" fach główny: WIOŚLARSTWO!!!! Tak więc bardzo dużo jeździmy na rowerach – fajna sprawa.

I kibicują panie polskiemu mistrzowi świata?
MF: Oczywiście, tym bardziej, że Michał Kwiatkowski to nasz chłopak, z regionu kujawsko-pomorskiego. Wprawdzie on z Torunia, my z Bydgoszczy, niby rywalizacja tych miast jest, ale jak kibicować trzeba, to trzeba.

—w Poznaniu rozmawiał Krzysztof Rawa

Inne sporty
Super Bowl. Wysokie loty Orłów
doping
Zielony ład w kolarstwie. Tlenek węgla oficjalnie zakazany
Inne sporty
Finał Super Bowl. Zwycięzca bierze wszystko
Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim