„Bridgegate" wybuchła w końcu sierpnia, parę tygodni przed rozpoczęciem turnieju Bermuda Bowl w Chennai, w którym Polacy zostali drużynowymi mistrzami świata. Wcześniej trzy mocne ekipy – Niemcy, Izrael i Monako – wycofały się z rywalizacji. Wieść szybko poszła w świat – pary z tych krajów miały oszukiwać.
Czterech znanych brydżystów – dwóch Norwegów: Boye Brogeland i Espen Lindqvist, oraz dwóch Amerykanów: Allan Graves i Richie Schwartz, z drużyny, która w 2014 r. wygrała dwa poważne amerykańskie turnieje Spingold i Reisinger – ogłosiło, że rezygnują z nagród, gdyż tworzący z nimi międzynarodową ekipę Lotan Fisher i Ron Schwartz z Izraela to oszuści.
„Robimy to w imię czystości gry i miłości do brydża" – napisali na specjalistycznym portalu. Po kilkunastu dniach pokazali dowody: ekspertyzy kilkunastu fachowców i analityków poparte nagraniami wideo z gier pary Fisher–Schwartz, młodych mistrzów Europy, przed paru laty „cudownych dzieci" izraelskiego brydża.
Oszustwa w brydżu to nic nowego. W 1965 r. podczas Bermuda Bowl w Buenos Aires Brytyjczycy Terence Reese i Boris Schapiro zostali zdyskwalifikowani, gdy zauważono, że trzymali karty w sposób wskazujący palcami na długość koloru. Przeciwdziałaniem były ekrany dzielące stolik tak, że partnerzy się nie widzą.
W 1975 r. Włosi Gianfranco Facchini i Sergio Zucchelli komunikowali się z pomocą ruchów nóg pod stolikiem. Stoliki odpowiednio ogrodzono od dołu. Teraz brydżyści widzą tylko karty oraz pudełko z kartonikami licytacyjnymi, które przesuwane jest pod ekranami.