U schyłku drugiego sezonu w samochodzie WRC polski kierowca wciąż nie może się pochwalić rezultatami na miarę prezentowanej przez siebie szybkości. Błędów i zawinionych przez niego przygód jest mniej, za to znacznie częściej kaprysi technika.
W tegorocznych zmaganiach Kubica startuje w barwach stworzonego przez siebie zespołu, który nie ma możliwości, by konkurować z dysponującymi potężnym zapleczem ekipami fabrycznymi. Zamysł kierowcy wydawał się prosty: zabłysnąć za kierownicą prywatnego auta i tak zaimponować włodarzom wielkich zespołów, by ci zaoferowali miejsce u siebie.
Potwierdzeniem możliwości Kubicy były wygrane odcinki praktycznie w każdych warunkach: cztery w Monte Carlo, po jednym w Szwecji, Meksyku i na Korsyce, wreszcie dwa w miniony weekend w Hiszpanii. To rewelacyjne osiągnięcia na tle fabrycznych kierowców, których jedynym zadaniem jest jazda w rajdach, przeplatana udziałem w sesjach testowych. Kubica ma na głowie wszystko, co jest związane z funkcjonowaniem ekipy.
Przed startem w Hiszpanii nie miał żadnych testów, mimo to wygrał dwa odcinki i prowadził w rajdzie – dopóki nie pojawiły się problemy. Na jednej próbie uszło powietrze z dwóch kół, później skrzynia biegów zablokowała się na trójce, szwankowały hamulce, wreszcie nie dało się korzystać z drugiego biegu. Kubica ukończył rajd na 11. pozycji, ale trudno o satysfakcję ze świetnych czasów na odcinkach, jeśli co rusz w samochodzie szwankują kolejne podzespoły.
Sama pasja i poświęcenie członków zespołu oraz szybkość kierowcy nie wystarczają, do sukcesów potrzebny jest komfort i zaplecze, jakie daje tylko ekipa fabryczna.
Kubica dał do zrozumienia, że rozważa całkowitą zmianę programu startów w przyszłym sezonie. Jeśli nie będzie miał odpowiednich warunków w rajdowych mistrzostwach świata – których w gruncie rzeczy na pewno nie chce opuszczać, bo szkoda zbieranych przez trzy lata doświadczeń – to najpoważniejszą alternatywą są wyścigi DTM (Deutsche Tourenwagen Masters), europejska seria dla samochodów „z dachem".
Rywalizują w niej trzej wielcy producenci z Niemiec: Mercedes, Audi i BMW. Auta tylko z zewnątrz przypominają swoje drogowe odpowiedniki, w rzeczywistości są wyścigowymi prototypami z dość rozbudowaną aerodynamiką, centralnie umieszczonym silnikiem V8 o pojemności 4 litrów i mocy 500 KM.