Historia zespołu, który z Jensonem Buttonem i Rubensem Barrichello zdobył w 2009 roku mistrzostwo świata, to faktycznie materiał na film, bo przypomina baśń o Kopciuszku. Pozostałości fabrycznej ekipy Hondy, wykorzystując naprędce sklecony i przygotowany do zupełnie innego silnika samochód, mimo braku sponsorów, zaskoczyły bowiem największe potęgi F1.
Prawda wyglądała jednak nieco inaczej niż u Charles’a Perrault albo braci Grimm. To nie Dawid pokonał Goliata – ze stadkiem bezbronnych jagniątek rozprawił się wilk w owczej skórze, a do tego jagniątka te potykały się o własne kopytka.
Architektem bezprecedensowego sukcesu był Ross Brawn – brytyjski inżynier, który karierę w F1 zaczynał jako tokarz i mechanik w fabryce March. Pierwsze wielkie triumfy świętował jako dyrektor techniczny Benettonu, gdy w latach 1994–1995 swoje pierwsze tytuły w jego maszynach zdobywał Michael Schumacher. Niemiec później ściągnął Brawna do Ferrari, gdzie obaj przyczynili się do rekordowej wówczas passy sześciu tytułów wśród konstruktorów i pięciu w klasyfikacji kierowców z rzędu.
Czytaj więcej
Piąte miejsce Jensona Buttona na torze Interlagos dało mu mistrzowski tytuł na jedną rundę przed...
„Dream team” z Maranello rozpadł się w połowie pierwszej dekady XXI wieku – Schumacher zakończył (chwilowo) karierę, a Brawn wziął wolne, by po rocznej przerwie wrócić do gry jako szef Hondy.