W deszczowych sobotnich kwalifikacjach Polak wywalczył ósme pole startowe, choć jego samochód został ustawiony z myślą o jeździe po suchym torze. Pomiędzy kwalifikacjami i wyścigiem nie można zmieniać ustawień i inżynierowie BMW Sauber liczyli na słoneczną pogodę w niedzielne popołudnie.
Aby marzyć o przedłużeniu swoich szans na mistrzowski tytuł, lokalny bohater Rubens Barrichello musiał wywieźć z Sao Paulo o pięć punktów więcej niż Button – jego partner z ekipy Brawn. Pierwsza pozycja startowa Brazylijczyka przy odległej lokacie Buttona dawała spore nadzieje na odroczenie koronacji do ostatniego tegorocznego wyścigu, który odbędzie się za dwa tygodnie na nowym torze w Abu Zabi. Jednak Barrichello nigdy nie miał szczęścia do swojego domowego toru. Dopingowany przez żonę Silvanę i dwóch synów kierowca liczył na odwrócenie pechowej karty, ale ponownie los nie był dla niego łaskawy – choć początek wyścigu przebiegał po jego myśli.
Barrichello jako pierwszy wpadł w rozpoczynającą okrążenie sekwencję imienia Ayrtona Senny, ostatniego brazylijskiego mistrza Formuły 1, a za jego plecami rozpętało się piekło. Mark Webber zepchnął Kimiego Raikkonena na trawę, urywając przednie skrzydło w Ferrari Fina. Jarno Trulli próbował wyprzedzić Adriana Sutila, stracił panowanie nad swoją Toyotą i doprowadził do kolizji, której mimowolnym uczestnikiem stał się także Fernando Alonso. Kiedy kierowcy wygrzebywali się z kokpitów porozbijanych samochodów, na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa.
Trulli podbiegł do Sutila i z wściekłością wymachiwał rękami, obwiniając Niemca za kraksę. Z tyłu stawki Vettel trącił McLarena Heikkiego Kovalainena i Fin musiał złożyć przymusową wizytę w boksie, gdzie zgotował ognistą niespodziankę swojemu rodakowi, Raikkonenowi. Zbyt wcześnie odjechał ze stanowiska serwisowego, ciągnąc za sobą wyrwany z maszyny tankującej wąż. Struga paliwa bryznęła na wyjeżdżający za nim samochód Raikkonena, który na moment stanął w płomieniach. Kierowca nie stracił zimnej krwi i pojechał dalej, a na mecie zameldował się na szóstej pozycji.
Tymczasem Kubica perfekcyjnie wykorzystał zamieszanie po starcie i wskoczył na czwartą pozycję. Kiedy samochód bezpieczeństwa zjeżdżał z toru, Polak usadowił się tuż za tylnym skrzydłem Nico Rosberga i od razu po restarcie wyprzedził kierowcę Williamsa. Potem utrzymywał tempo Webbera, a z przodu jadący lekkim samochodem Barrichello nieznacznie zwiększał przewagę.