Między Verstappenem i Hamiltonem iskrzy od początku sezonu. Ani siedmiokrotny mistrz świata z Mercedesa, ani młodszy od niego o dwanaście lat pretendent z Red Bulla nie zamierzają ustępować w pojedynkach koło w koło. Częściej rozsądkiem wykazywał się obrońca tytułu, ale mimo to nie brakowało sytuacji, w których samochody ocierały się o siebie.
Nie zawsze obywało się bez poważniejszych konsekwencji: dwa miesiące temu na Silverstone po kolizji na pierwszym okrążeniu Verstappen wylądował w barierach, a Hamilton popędził po zwycięstwo przed własną publicznością, mimo dziesięciosekundowej kary za spowodowanie kolizji. Na Monzy obaj skończyli w żwirze na półmetku zmagań, ale winę tym razem ponosił Verstappen – za karę w kolejnym wyścigu zostanie cofnięty o trzy pola na starcie. W groźnie wyglądającym wypadku Red Bull przeleciał nad kokpitem Mercedesa, opierając się podłogą i tylnym kołem na pałąku chroniącym kokpit, a opona zawadziła nawet o kask Hamiltona.