Wygrana, po której można być dumnym

Deontay Wilder w dziesiątej rundzie zakończył pojedynek z Luisem Ortizem i obronił tytuł organizacji WBC w wadze ciężkiej. Sensacji nie było, ale emocji co niemiara.

Aktualizacja: 04.03.2018 21:29 Publikacja: 04.03.2018 19:21

Deontay Wilder

Deontay Wilder

Foto: AFP

38-letni Ortiz nie został pierwszym kubańskim zawodowym mistrzem świata wagi ciężkiej. W Barclays Center na Brooklynie był jednak tego bliski. Siódme starcie, choć nie posłał Wildera na deski, wygrał u wszystkich sędziów 10:8, co oznacza miażdżącą przewagę.

Ale sześć lat młodszy „Bronze Bomber" z Alabamy pokazał, że ma serce do walki, potrafi przyjąć potężne uderzenia i bić się dalej. Po dziewiątej rundzie prowadził 85:84 u każdego z punktujących, co więcej, trafił pod jej koniec na tyle skutecznie i mocno, że zwycięstwo przed czasem zaczęło być prawdopodobne.

Co do tego, że był to pojedynek dramatyczny, nikt z 14069 widzów nie ma chyba wątpliwości. W piątej rundzie na deskach leżał przecież Ortiz, później problemy miał Wilder, a w dziesiątym starciu Kubańczyk padał jeszcze dwa razy. Za drugim, po piorunującym prawym podbródkowym Wildera sędzia ringowy David Fields przerwał pojedynek, chroniąc Ortiza przed ciężkim nokautem.

Statystyki ciosów pokazują, że walka do momentu jej przerwania była wyrównana i niełatwa do punktowania. Wilder zadał 346 ciosów, trafił 98 (28 procent), Ortiz odpowiednio 383-87 (24 proc).

Lewych prostych Amerykanin wyprowadził 191, do celu doszło 38 (20 proc), a jego kubański rywal 218 prawych prostych, bo jest mańkutem, trafiając tylko 24 razy (11 proc). Tzw. power punches (ciosy mocne) również pokazują zacięty przebieg tego boju na Brooklynie. Wilder trafił 60 ze 155 mocnych uderzeń (39 proc.), a Ortiz 63 ze 145 (43 proc.).

Ale w boksie statystyki biorą w łeb, gdy jeden z takich kilerów trafi mocno. A tak było w dziesiątej rundzie i mieszkający w Miami uciekinier z Kuby nie był już w stanie odeprzeć ataku mistrza świata.

Wilder, brązowy medalista igrzysk w Pekinie (2008), ma imponujący bilans – 40 zwycięstw, w tym 39 przed czasem. I wreszcie wygraną, która pozwala mu być dumnym. W starciu z Ortizem był w opałach, ale wyszedł z nich obronną ręką i sam zadał kończące uderzenia. Lennox Lewis powiedział, że Wilder dokonał tego co Joshua w walce z Władimirem Kliczką i teraz będzie jeszcze mocniejszy.

Na odpowiedź Joshuy trzeba poczekać do 31 marca, gdy w Cardiff zmierzy się z Josephem Parkerem. Jeśli Anglik pokona Nowozelandczyka, a jest faworytem, zaczną się rozmowy o kolejnej „Walce stulecia", w której rywalem Joshuy byłby Wilder.

Shelly Finkel, jeden z menedżerów Amerykanina, mówi, że są gotowi lecieć na Wyspy Brytyjskie, jeśli trzeba, mogą też walczyć w Las Vegas. To sygnał, że do takiej walki dojdzie, ale niekoniecznie w tym roku.

W minioną sobotę w Nowym Jorku była też wojna na innym froncie. Galę z Brooklynu pokazywała telewizja Showtime, konkurencyjną w Madison Square Garden Theater inny gigant, HBO. Kiedy w Barclays Center Deontay Wilder nokautował Ortiza, na Manhattanie trwał pojedynek Rosjanina Siergieja Kowaliowa z rodakiem Igorem Michałkinem o należący do tego pierwszego pas WBO w wadze półciężkiej. Wygrał przed czasem faworyzowany Kowaliow, a wcześniej inny Rosjanin, Dmitrij Biwoł, w tej samej kategorii obronił tytuł WBA, nokautując w ostatniej, 12. rundzie Kubańczyka Sullivana Barrerę.

Urodzony w Kirgistanie 27- letni Biwoł jest przyszłością wagi półciężkiej, już dziś pięściarzem znakomitym. Ale tym razem kibice musieli wybierać, bo możni telewizyjnego świata nie potrafili się dogadać i na złość wszystkim zorganizowali w Nowym Jorku konkurencyjne gale w tym samym terminie.

38-letni Ortiz nie został pierwszym kubańskim zawodowym mistrzem świata wagi ciężkiej. W Barclays Center na Brooklynie był jednak tego bliski. Siódme starcie, choć nie posłał Wildera na deski, wygrał u wszystkich sędziów 10:8, co oznacza miażdżącą przewagę.

Ale sześć lat młodszy „Bronze Bomber" z Alabamy pokazał, że ma serce do walki, potrafi przyjąć potężne uderzenia i bić się dalej. Po dziewiątej rundzie prowadził 85:84 u każdego z punktujących, co więcej, trafił pod jej koniec na tyle skutecznie i mocno, że zwycięstwo przed czasem zaczęło być prawdopodobne.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Boks
Boks. Polskie pięściarki wywalczyły kwalifikacje olimpijskie
Boks
Anthony Joshua nokautuje jak dawniej. Kto następnym rywalem?
Boks
Walka Joshua – Ngannou. Miliony na ringu w Rijadzie
Boks
Walka Fury - Usyk. Czekając na cud i szczęście
Boks
Znany polski bokser przyłapany na dopingu. Jest wieloletnia dyskwalifikacja
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?