Obaj zwyciężyli przed czasem, w bardzo dobrym stylu. Dla Masternaka była to autentyczna noc zemsty, bo zrewanżował się urodzonemu w Kinszasie Youri Kalendze za porażkę sprzed czterech lat. Wtedy, w Monte Carlo, stawką był pas interim organizacji WBA wagi junior ciężkiej, a w Częstochowie tytuł mistrza Europy WBO.
Mieszkający we Francji Kalenga to wymagający rywal. Silny, mocno bijący, odporny na ciosy. Ale z Masternakiem nie miał nic do powiedzenia. Nasz były mistrz Europy najpierw go porozbijał, a później zmusił do poddania. Kalenga nie wyszedł do siódmej rundy, bał się, że zostanie znokautowany. Masternak nie ukrywa, że chce walki o mistrzostwo świata, uważa, że jest gotowy.
W niedalekiej przyszłości poznamy zwycięzcę turnieju Word Boxing Super Series (WBSS), w finale zmierzą się Ukrainiec Ołeksandr Usyk z Rosjaninem Muratem Gassijewem. Zwycięzca będzie miał wszystkie cztery pasy i bardzo prawdopodobne, że przejdzie do wagi ciężkiej. Tak mówi Usyk, który jest faworytem.
A to oznacza, że otworzyłaby się wielka szansa przed takimi jak Masternak. Z Kalengą stoczył jedną z najlepszych walk w karierze. Jest jednym z nielicznych polskich pięściarzy, których stać na dobry pojedynek o najwyższą stawkę.
Sytuacja 41-letniego Tomasza Adamka jest inna. W starciu z Joeyem Abellem mile zaskoczył. Siłacz z Minnesoty dostał od starszego o pięć lat „Górala" solidne lanie. W drugiej rundzie padł na deski po prawym krzyżowym Adamka i ledwo się pozbierał. Później Polak konsekwentnie bił na korpus i Amerykanin krzywił się z bólu coraz bardziej. W siódmej rundzie, gdy kolejny raz padł na deski, belgijski sędzia Daniel Van de Viele zatrzymał pojedynek.