Siła, serce i szczęka z betonu

Adam Kownacki pokonał w Nowym Jorku byłego mistrza świata wagi ciężkiej Charlesa Martina i jest już o krok od walki o tytuł.

Aktualizacja: 09.09.2018 20:27 Publikacja: 09.09.2018 19:12

Adam Kownacki na punkty pokonał Charlesa Martina

Adam Kownacki na punkty pokonał Charlesa Martina

Foto: AFP

Amerykańscy eksperci o urodzonym w Łomży 29-letnim Kownackim przed jego walką z Martinem pisali: siła, serce i szczęka z betonu. Po zakończeniu pojedynku nie kryli podziwu, bo to była prawdziwa bitwa, cios za cios.

Trzy lata starszy Amerykanin był wielką niewiadomą. Mistrzowski tytuł zdobył w styczniu 2016 roku dość przypadkowo, a stracił go po zaledwie 85 dniach urzędowania, przegrywając przez nokaut w drugiej rundzie z Anthonym Joshuą w Londynie.

Tym razem pokazał jednak twarz twardego faceta, który chce wszystkim udowodnić, że jeszcze coś znaczy w świecie wagi ciężkiej. I trzeba przyznać, że poprzeczkę zawiesił Kownackiemu wysoko. Ci, którzy po szybkiej przegranej z Joshuą pisali, że nie ma serca i charakteru do walki, z pewnością zmienili zdanie, jeśli oglądali bitwę na Brooklynie.

Martin i Kownacki zadali w niej prawie 1400 ciosów w dziesięć rund. Nieco częściej (729–224) i celniej bił Polak mieszkający w Nowym Jorku, ale były mistrz był równie aktywny (621–203).

Kownacki dobrze zaczął, atakował i zadawał dużo ciosów. – Chciałem go znokautować, celowałem w głowę, trochę zapominając, by bić też na korpus. Nie sądziłem, że spotkam się z najlepszą wersją Martina, zaskoczył mnie, że jest aż tak twardy i nieustępliwy – powie później „Baby Face".

Polak przyzna też, że pod koniec pojedynku był już bardzo zmęczony, ale czuł, że wygrywa, że to jemu należy się zwycięstwo. Słyszał polskich kibiców i słowa polskiego hymnu, który śpiewali w trakcie walki, co dodawało mu sił.

„Dałem z siebie wszystko, choć mam świadomość, że mogło być lepiej. Gdybym ważył kilka kilogramów mniej, gdyby sparingi nie były tak ciężkie i nie było ich tak dużo" – mówił w rozmowie z polskimi dziennikarzami.

Charles Martin przyznał szczerze, że Kownacki był lepszy, ale dla sędziów walka była bardzo wyrównana. Cała trójka punktowała 96:94 dla Polaka, co oznacza, że gdyby zakontraktowano ją na 12 rund, a nie na dziesięć, to niekoniecznie Kownacki byłby zwycięzcą, sądząc po tym, co działo się w ostatnim starciu. Znany amerykański dziennikarz Dan Rafael uważa wprawdzie, że Polak wygrał znacznie wyżej, 99:91, ale to sędziowie, a nie on, decydowali o werdykcie. Najbliższa prawdy byłaby chyba punktacja 97:93 dla Polaka.

Oficjalnie obaj pięściarze zarobili po 100 tysięcy dolarów, nieoficjalnie trochę więcej, ale milionowe gaże dopiero przed Kownackim, oczywiście jeśli doczeka się pojedynku o mistrzostwo świata.

W jego narożniku był znany cutman Danny Milano, który w przeszłości opatrywał rany Andrzeja Gołoty i Tomasza Adamka. Obaj bili się wielokrotnie o mistrzowskie pasy.

Takie walki dopiero przed Adamem Kownackim, ale już dziś jest on nowym bohaterem amerykańskiej Polonii, która znów ma kogo wspierać i dopingować, tak jak kiedyś dopingowała jego sławnych poprzedników.

Boks
Miliony na ringu. Arabia Saudyjska kupiła światowy boks
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Boks
Walka Ołeksandr Usyk - Tyson Fury. Trylogii nie będzie
Boks
Walka Ołeksandra Usyka z Tysonem Furym. Scenariuszy jest kilka
Boks
Julia Szeremeta wraca do ringu. Co dalej z jej karierą? Miliony leżą na stole
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Boks
Imane Khelif odnajduje się w świecie mody
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay