Gdy w Tomasz Adamek przegrywał na Polsat Boxing Night z Erikiem Moliną, chyba prawie nikt nie myślał, że będziemy jeszcze w Polsce budzić się w nocy, by z ekscytacją czekać na walkę "Górala". Na walkę, która w dodatku może być dla Polaka kluczowym krokiem do pojedynku o pas wagi ciężkiej. Tak jednak się stało, a nad ranem polskiego czasu Adamek stanął przed kolejną szansą w królewskiej kategorii wagowej.
- Obecnie to Miller jest obowiązkowym pretendentem do tego pasa. Jeśli zatem Adamek go pokona, to zajmie jego miejsce. To byłaby niezła historia - mówił przed tą walką w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" promotor Eddie Hearn. I choć jasne było, że to Miller jest faworytem niedzielnej walki, to Adamek był do niej doskonale przygotowany i zamierzał sprawić niespodziankę - pisze Onet.
Tym razem "Góral" pod okiem Gusa Currena oraz Jakuba Chyckiego przygotowywał się do walki na Florydzie, gdzie jego sparingpartnerami byli m.in. Bermane Stiverne i Bryant Jennings. Jasne było, że Adamek w tym starciu postawi na szybkość i będzie ważył mniej od swojego przeciwnika, ale chyba niewielu spodziewało się aż takiej różnicy. Na ważeniu przed walką Polak zanotował wynik 103 kilogramy, a niepokonany Amerykanin było od niego aż o 41 kg cięższy. Siła i masa były po stronie Millera, który zapowiadała znokautowanie Adamka. "Góral" wiedział, że nie może dać się trafić i musi zmęczyć, a w zasadzie zamęczyć Millera swoimi atutami. Kolejna taka szansa dla Polaka nie miała już nadejść. Gdy obaj panowie weszli do ringu w Chicago, wszystko wkrótce miało stać się jasne.
Miller zaatakował niemal na samym początku walki. Amerykanin od razu przejął inicjatywę w pierwszej rundzie i nacierał na Polaka, szukając jednego ciosu, który może zakończyć walkę. Adamek chował się za gardą, schodził nisko na nogach i starał się odpowiedzieć ciosami na korpus w półdystansie. Tak wyglądała w zasadzie cała pierwsza runda i choć Adamek robił, co mógł to Miller prezentował się lepiej i dominował na Polakiem. Przewaga warunków fizycznych Amerykanina była aż nazbyt widoczna, a ciosy "Górala" nie robiły na Millerze wrażenia. On z kolei nawet gdy trafiał w gardę, to wydawało się, że Polak odczuwa te uderzenia.
Adamek jednak jeszcze wtedy nie dał się czysto trafić i pozostawała nadzieja, że z czasem uda mu się zmęczyć przeciwnika. Ten czas jednak nie nadszedł.