Kownacki (20-0, 15 KO) jeszcze nie przegrał na zawodowym ringu. W ubiegłym roku znokautował dwumetrowego Geralda Washingtona, a to przecież pogromca Heleniusa. Oprócz tego pokonał na punkty Chrisa Arreolę.
Walka Kownackiego z Arreolą została z kolei zapamiętana, ponieważ zadano w niej najwięcej ciosów w historii wagi ciężkiej. Inna sprawa, że mieszkający od siódmego roku życia w Nowym Jorku Kownacki nie był z niej zadowolony. Ważył za dużo i teraz tego błędu nie popełni.
Kownacki ma świadomość, że Helenius może być trudnym przeciwnikiem. Szczególnie w pierwszych rundach.
– Będzie próbował trzymać mnie na dystans, a ja będę za wszelką cenę starał się przedostać jak najbliżej. Myślę, że wcześniej czy później moja presja przyniesie rezultaty i wreszcie dobiorę mu się do skóry – mówi w wywiadach „Babyface".
Wrócić pod Łomżę
Tak go nazywają od lat. Jak zaczynał bokserskie treningi na Brooklynie, faktycznie miał twarz dziecka, ale dziś to prawie 31-letni mężczyzna, ojciec kilkumiesięcznego syna Kazimierza. Żona też jest Polką, i to dzięki niej, co mówił w ubiegłym roku w rozmowie z „Rz", wrócił przed laty na ring po ciężkiej kontuzji. Powiedział też wtedy, że chciałby w przyszłości wrócić w rodzinne strony, pod Łomżę, kupić trochę ziemi i zostać polskim farmerem.