W mieszczącej 20 tysięcy widzów T-Mobile Arena w Las Vegas z jednej strony stanie 26-letni „Canelo" Alvarez (48-1-1, 34 KO), uważany za jednego z najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe, a z drugiej o pięć lat starszy Chavez Jr (50-2-1, 32 KO), syn meksykańskiej legendy Julio Cesara Chaveza Sr.
W 1993 roku na walkę „Cesarza" z Gregiem Haugenem w Mexico City przyszło 135 tysięcy ludzi, wypełniając do ostatniego miejsca stadion Azteca, największy w Meksyku, co do dziś jest bokserskim rekordem.
Ale syn legendy nie jest tak wielkim mistrzem jak ojciec. Jest znacznie wyższy (185 cm), przystojniejszy, walczy w wyższej kategorii, nie brakuje mu pewności siebie, był też mistrzem świata, ale jeśli chodzi o sportowe dokonania, nie ma się co z „Dumą Meksyku" równać. Po przegranej przed czasem z Andrzejem Fonfarą dwa lata temu (wcześniej pokonał go tylko Sergio Martinez) zrozumiał gdzie jego miejsce i nie mówi już o przenosinach do wagi półciężkiej.
Z Alvarezem zmierzy się w umownym limicie 164,5 funta (74,6 kg). To ani waga średnia (160 funtów), ani superśrednia (168), tylko gdzieś pośrodku. Chavez zapewne będzie miał problem, by ten limit uzyskać, a dla Alvareza to nowość, bo w tak wysokim jeszcze nie walczył.
Najczęściej bowiem to on szukał limitów umownych, niby walczył w wadze średniej, a tak naprawdę zmuszał rywali, by zrzucali wagę do 155 funtów. A później, już w trakcie walki, ważył znacznie więcej od nich, podobnie zresztą jak Chavez, który stosował podobne sztuczki .